Wielu kibiców i ekspertów twierdzi, że Smolinski nigdy nie powtórzy sukcesu z Nowej Zelandii. Faktem jest jednak, że zwycięstwo w Grand Prix nie może być zupełnym przypadkiem - Niemiec nie byłby w stanie pokonać całej światowej czołówki, nawet na najlepszym sprzęcie. Idealnie wykorzystał sprzyjające warunki, czym pokazał, że stać go na nawiązanie walki z każdym. Naturalnym jest, że po tak dużym sukcesie, zainteresowanie zawodnikiem znacznie wzrośnie, tym bardziej, że Smoliński wciąż pozostaje bez klubu w Polsce, Szwecji czy Wielkiej Brytanii.
Niemiec mówi jednak wprost, że jazda w najlepszych ligach świata zwyczajnie go nie interesuje. - Jeżdżę w lidze niemieckiej i duńskiej. Polska odpada na wstępie, ponieważ jej terminarz pokrywa się z zawodami w moim kraju. Do Wielkiej Brytanii nie opłaca się jeździć z powodów finansowych. Szwecja? Wygląda najlepiej, ale i tak wolę mieć czas dla swoich fanów na miejscu, w Niemczech - powiedział Smolinski dla speedweek.com.
Sensacyjny zwycięzca z Auckland przekonuje, że nawet, gdyby pojawiły się interesujące oferty, nie zmieni swojego zdania i nie podpisze kontraktu. - Jeśli ktoś zapyta mnie, czy jestem zainteresowany jazdą w którejś z najlepszych lig, odpowiem dokładnie to co wcześniej. Ja i mój zespół, chcemy mieć po prostu normalne życie. Im więcej wyścigów pojadę, tym mniej spokoju będziemy mieć. Dla mnie ważne jest to, by w niedzielę spotkać się ze swoimi fanami i sponsorami w kraju. Poza tym, mogę normalnie i bez pośpiechu odwiedzić moją 93-letnią babcię i zjeść z nią obiad - powiedział Smolinski.
Niemiec stosuje niezwykle odważną taktykę. Żaden ze startujących w Grand Prix zawodników nie rezygnuje ze startów w ligach. Panuje opinia, iż regularna jazda jest warunkiem koniecznym do wejścia w odpowiedni rytm. Czy droga Martina Smolinskiego, który ewidentnie stara się iść pod prąd, okaże się skuteczna? O tym przekonamy się pod koniec z sezonu. Z pewnością Niemiec robi wokół swojej osoby sporo zamieszania i wprowadził do cyklu Grand Prix nieco świeżości.
Smoliński ma Niemcy, Danię i GP, ew. turnieje, więc się nazbiera...