Dymek o Czai i Łęgowiku: Od początku chcieli zostać w Częstochowie

W środę Włókniarz Częstochowa w końcu porozumiał się z Arturem Czają i Hubertem Łęgowikiem, i podpisał z nimi kontrakty. Menedżer drużyny, Jarosław Dymek, nie wyobrażał sobie, aby mogło być inaczej.

Tymczasem należy pamiętać, że odejście, czy to Artura Czai, czy Huberta Łęgowika do innego klubu było, choć mało, ale jednak realne. - Odnosiłem wrażenie, że ostatnio mieliśmy do czynienia z medialnym pompowaniem balonu związanego z rzekomym odejściem tej dwójki zawodników do innego klubu. Wiadomo, że w sezonie ogórkowym dziennikarze lubią pisać różne niestworzone historie. Oczywiście nie będę przeczył, że ci zawodnicy jakieś oferty z innych klubów mieli i z nimi rozmawiali, ale w naszych prywatnych rozmowach podkreślali, że Częstochowa jest ich domem. Od początku chcieli zostać w naszym klubie - skomentował Jarosław Dymek.

Menedżer drużyny z Częstochowy nie czuł jednak stu procentowej pewności co do tego, że Czaja i Łęgowik w sezonie 2014 będą jeździć w prowadzonym przez niego zespole. - Nie mogę powiedzieć, że byłem ich zostania pewien, bo pewnym w życiu można być dwóch rzeczy, czyli śmierci i podatków, ale liczyłem na to, że z nami zostaną. Osobiście nie wyobrażałem sobie składu Włókniarza bez dwójki tych dzikich chłopców - stwierdził.

Sytuację uratowało zaangażowanie sponsora strategicznego częstochowskiego klubu. To K.J.G. Company, tak jak w przypadku Grzegorza Walaska i Maksyma Drabika, odegrało decydującą rolę w prowadzonych negocjacjach. - Nie jest żadną tajemnicą, że wsparcie firmy K.J.G. Company jest kolosalne. Widać, że firma włącza się w dyskusje, kontrakty, rozmowy i na pewno należy jej często oraz wielokrotnie dziękować - zakończył Dymek.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: