Tomasz Bajerski nie wyklucza powrotu. "Cały czas ciągnie mnie do żużla".

Po dłuższej przerwie Tomasz Bajerski znów usiadł na motocyklu żużlowym i wystąpił w opolskiej gali lodowej. Uporał się z problemami osobistymi i nie wyklucza powrotu do żużla.

W tym artykule dowiesz się o:

"Bajer" ostatni występ w Polsce zanotował w lipcu 2010 roku, kiedy jako zawodnik Polonii Piła wystartował w ligowym meczu w Krośnie. Niespodziewanie pojawił się w obsadzie X Opolskiej Gali Żużla na Lodzie. Wychowanek klubu z Torunia wypadł przeciętnie, ale wynik schodził w jego przypadku na dalszy plan. - Otrzymałem zaproszenie od Piotrów: Miedziejki i Żyto - wyjaśnia. - Skontaktowaliśmy się telefonicznie. Zapytali mnie, czy nie chciałbym wziąć udziału, a ja odpowiedziałem, że nie ma problemu. Kondycyjnie wytrzymałem zawody dobrze, bo od kilku miesięcy regularnie trenuję i utrzymuję formę fizyczną. Troszeczkę jeździłem w Stanach, a ostatnio na stawach u rodziców. Najważniejszy był jednak charytatywny cel. Przybyliśmy tu z kolegami z teamu Holdera, moim tatą i dziewczyną przede wszystkim po to, by pomóc chorym dzieciom. No i wszyscy dowiedzieli się, że jestem i wróciłem z wakacji (śmiech). Posiedziałem, odpocząłem i jest OK.

O Bajerskim głośno stało z powodu jego kłopotów z prawem. Oskarżano go m.in. o wyłudzenia kredytów; miał się ukrywać i był poszukiwany listem gończym. - Zrobiłem złą rzecz, ale poniosłem karę i chyba czas ten temat zamknąć. Wszystko się poukładało i jest w porządku - mówi o swoich problemach 38-letni zawodnik. - Było, minęło i żyjemy dalej. Każdemu coś podobnego mogło się przydarzyć.

Tomasz Bajerski nie wyklucza powrotu do ścigania
Tomasz Bajerski nie wyklucza powrotu do ścigania

Tomasz Bajerski ostrożnie wypowiada się na temat swoich planów. Nie wyklucza jednak, że wróci do żużla i ponownie spróbuje swoich sił na motocyklu. - W tej chwili trudno mi o tym mówić - podkreśla. - Cały czas ciągnie mnie do żużla z powrotem. Nie mówię tak, nie mówię nie, ale zobaczymy, jak się sytuacja potoczy. Na razie się ogarniam. Być może pojadę na galę lodową do Sławka Drabika, bo już o tym rozmawialiśmy.

Były żużlowiec Apatora Toruń i Stali Gorzów miał okazję trenować w Stanach Zjednoczonych. Jego zdaniem problemem Amerykanów pozostają zbyt krótkie tory. - Kiedy przebywałem w Stanach, jeździłem tam, choć bardziej dla przyjemności. Trenowałem na takich torach, jak Costa Mesa czy Las Vegas. Niestety, jako że są to owale bardzo krótkie, bo osiągają około 180 metrów, to dzieje się na nich niewiele i kibice nie czują takiej adrenaliny, jak choćby w Polsce. Amerykanie jeżdżą, ale dobrzy są głównie na własnym podwórku. Niełatwo wyrokować, czy znajdzie się wśród nich następca Grega Hancocka - kończy Bajerski.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: