Marek Jankowski dla SportoweFakty.pl: Tonący brzytwy się chwyta

Marek Jankowski uważa, że Unibax Toruń jeszcze bardziej kompromituje się swoim wnioskiem o obustronny walkower i nie wyklucza, że torunianie mogą pójść o krok dalej w swoich zastrzeżeniach.

Torunianie domagają się obustronnego walkowera po meczu w Zielonej Górze, wskazując, że na zgłoszeniu zawodników gospodarzy do zawodów brakuje podpisów zawodników. Spokój zachowują zielonogórzanie, którzy uważają, że nie stanowi to podstawy do zmiany wyniku rewanżowego spotkania finałowego. Działacze Stelmetu Falubazu Zielona Góra uważają również, że takimi zagrywkami ekipa gości kompromituje się jeszcze bardziej.

- Żaden komentarz do tej sytuacji nie jest tak naprawdę potrzebny. To klasyczny przykład, że tonący brzytwy się chwyta. Działacze Unibaksu już wcześniej skompromitowali się w taki sposób, że każda kolejna kompromitacja niewiele w tym temacie zmieni. Pewnie z tego wynika taka, a nie inna postawa - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Marek Jankowski.

Przedstawiciele zielonogórskiego klubu obawiają się również, że toruński klub może dalej brnąć w całą sprawę i szukać kolejnych rozwiązań, które mogłyby wpłynąć na zmianę wyniku rewanżowego spotkania finału ENEA Ekstraligi. - Jeżeli za moment będziemy uznawać, że Sławomir Kryjom nie był uprawomocniony do złożenia oświadczenia, że drużyna nie przystępuje do meczu, to będzie ciąg dalszy tej całej szopki. W mojej ocenie absolutnie nic się jednak nie zmieni. Im szybciej zapadną jakieś prawomocne decyzje i im szybciej niektóre osoby zachowujące się w ten sposób zostaną odsunięte od żużla, tym dla nas wszystkich lepiej - przekonuje Jankowski.

Gospodarze spotkania w Zielonej Górze - mimo braku podpisów zawodników pod zgłoszeniem - uważają, że nie ma podstaw, by twierdzić, że ich zespół został nieprawidłowo zgłoszony do meczu. - Rozmawiałem na ten temat bardzo długo z Jackiem Frątczakiem, który jest tym wszystkim przejęty. Ten walkower można było ogłosić dużo wcześniej, ale było Jury Zawodów. Cała procedura była przeprowadzana po to, żeby uniknąć właśnie takich sytuacji, o których powiedziałem przed momentem. Nagle mogło przecież okazać się, że pan Kryjom nie ma nic wspólnego z Unibaksem i to prywatna osoba mieszkająca w Gdańsku, która do Zielonej Góry wpadła jedynie przez przypadek. Po to odbyły się wszystkie procedury, które trwały do godziny 18:45 i po to było właśnie Jury Zawodów. Dzięki Bogu, że istnieje przepis mówiący, że w zawodach fazy finałowej poza sędzią jest taka komisja. Obecność takiego organu już na wczesnym etapie ukraca potrzebę rozpatrywania, czy wszystko odbyło się prawidłowo. Wiemy, jaka jest sytuacja i teraz ma miejsce niepotrzebne rozgrzebywanie sprawy. Można byłoby zachować się po męsku, posypać głowę popiołem i powiedzieć przepraszam. Tymczasem strona toruńska nadal nie ma sobie nic do zarzucenia i uważa, że zachowała się super profesjonalnie. To trudno komentować - zakończył Marek Jankowski.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: