Motywacji nam nie brakuje - rozmowa z Pawłem Mizgalskim, prezesem Dospel Włókniarza

Drużyna Dospel Włókniarza Częstochowa w niedzielę zmierzy się w Tarnowie z tamtejszą Unią w pierwszym meczu o 3. miejsce. Paweł Mizgalski zapewnia, że wśród Lwów panuje pełna mobilizacja.

Mateusz Makuch: Panie Pawle, emocje związane z półfinałem z Unibaksem Toruń powoli opadają. Jakie znaczenie dla Dospel Włókniarza Częstochowa ma brązowy medal?

Paweł Mizgalski: W sezonie 2013, w którym z Enea Ekstraligi spadły trzy zespoły, Włókniarz chciał się utrzymać. Po zakontraktowaniu wszystkich zawodników te cele troszeczkę się zmieniły. Wydawało nam się, że mamy drużynę, która powinna nie tylko zapewnić sobie utrzymanie, ale również bić się o play-offy. Sezon pokazał, mimo nie najlepszego początku, że ta drużyna jest bardzo mocna. Zaryzykuję stwierdzenie, że najmocniejsza pod względem sportowym w Enea Ekstralidze w sezonie 2013. Stąd też nie tyle zarządu, co zawodników ambicje, aby znaleźć się w play-offach, a potem walczyć o złoty medal. Sezon nas nie oszczędzał. Problemy natury osobistej przeżywał Emil Sajfutdinow, były zaniedbania duńskiej federacji, na skutek których w meczu z Fogo Unią Leszno nie mógł wystartować Michael Jepsen Jensen, później Emilowi przytrafiła się jeszcze kontuzja. Tych przeciwności losu trochę było. My potrafiliśmy je przezwyciężyć. Drużyna potrafiła się odbudować. Zespół bardzo się ze sobą zżył, zgrał i bardzo mocno uwierzył w cel, jakim w trakcie rozgrywek stał się medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Rywalizacja w półfinale z Unibaksem Toruń niekoniecznie rozstrzygnęła się z duchem walki fair-play. Naszym zdaniem to kontrowersyjne decyzje sędziów w obu spotkaniach miały decydujący wpływ na wynik tego dwumeczu. Wiem, że Unibax Toruń w tym sezonie również nie był oszczędzany przez los, ale to tym bardziej zarówno Toruń, jak i Częstochowa zasłużyły na to, by w sportowej rywalizacji na torze zdecydować, kto jest mocniejszy i w finale znaleźć się powinien. Dla nas sukcesem był awans do rundy play-off, ale chcielibyśmy zakończyć ten niezwykle udany dla Włókniarza Częstochowa sezon zdobyczą medalową. Na pewno nie składamy broni i będziemy walczyli o ten brązowy krążek. Jest on dla nas bardzo ważny. Mówiąc dla nas, mam na myśli drużynę, która bardzo ciężko pracowała, by medal zdobyć. Nasi zawodnicy przez cały sezon dawali z siebie maksimum i z pewnością na medal zasłużyli.

Nie boi się pan o motywację zawodników Włókniarza na ten dwumecz? Pytam dlatego, bo wiem, jak im wszystkim bardzo zależało na awansie do finału.

- Motywacji na pewno nie zabraknie. W końcu brązowy medal to wciąż medal i chłopaki otwarcie mówią, że bardzo chcą pokonać Unię Tarnów i tym samym stanąć na najniższym stopniu podium. Bardziej obawiam się kolejnej kumulacji startów. W sobotę SEC w Gorican z udziałem zawodników Włókniarza i Unii Tarnów, bo jedzie Grisza Łaguta, Maciej Janowski i Martin Vaculik. Tego samego dnia we Włoszech juniorzy walczyć będą w ostatnim turnieju o IMŚJ i tam pojadą Artur Czaja, Adam Strzelec i Kacper Gomólski. Martwi mnie to natężenie startów i przede wszystkim dalekie podróże. Zawody juniorskie spokojnie mogłyby się odbyć w środku tygodnia, tam i tak przyjdzie maksymalnie 300 kibiców. Szkoda, że ci młodzi chłopcy i ich teamy są narażeni na takie trudy podróży. Cóż, taki najwidoczniej los żużlowców. Mam nadzieję, że ewentualne zmęczenie w żaden sposób nie wpłynie na dyspozycje poszczególnych zawodników. Liczę, że wraz z Unią Tarnów stworzymy świetne widowiska i bezpiecznie dojedziemy do końca sezonu.

- Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że byliśmy najmocniejsi sportowo w tym sezonie - powiedział Paweł Mizgalski
- Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że byliśmy najmocniejsi sportowo w tym sezonie - powiedział Paweł Mizgalski

W rundzie zasadniczej Włókniarz dosyć wysoko przegrał w Tarnowie. Wówczas natężenie startów całej ekipy było spore. W rewanżu pokazaliście jednak, że nawet taką stratę jesteście w stanie w Częstochowie odrobić. Jaki wynik w niedzielę będzie pana satysfakcjonował?

- Przypomnę, że w Tarnowie w rundzie zasadniczej bardzo wysoką porażkę poniósł także Stelmet Falubaz Zielona Góra, natomiast w półfinale było już zupełnie inaczej, kiedy to zielonogórzanie przegrali tylko czterema punktami. Liczymy, że nam również uda się powtórzyć taki rezultat. Oczywiście jedziemy po zwycięstwo, ale jeśli mamy przegrać, to musimy iść śladem przyjaciół z Zielonej Góry i przegrać nieznacznie. Nasi zawodnicy, z Rune Holtą na czele stwierdzili, że niedzielne spotkanie w Tarnowie będzie wyglądało zupełnie inaczej od tego z rundy zasadniczej i na pewno taki wynik się nie powtórzy. Gorąco w to wierzę. Mobilizacja chłopaków napawa mnie optymizmem. Muszę jednak przyznać, że mecz w Częstochowie też będzie zupełnie innym spotkaniem. Spodziewamy się, że drużyna z Tarnowa postawi nam zdecydowanie trudniejsze warunki. Mimo wszystko w Tarnowie bardzo brakować nam będzie Rafała Szombierskiego, bo ogranicza nam to pole manewru. W Tarnowie lekko nie będzie. Czeka nas zresztą w sobotę Trybunał PZMot w Bydgoszczy. Dochodzą do nas takie niepokojące wieści, że Rafała Szombierskiego może czekać dłuższa dyskwalifikacja niż tylko jednotygodniowa.

Wiadomo jak długa?

- Z nieoficjalnych sygnałów wynika, że może to być nawet roczne zawieszenie. Dziwi mnie fakt, że w ogóle ktoś wspomina o rocznej dyskwalifikacji zanim jeszcze postępowanie się rozpoczęło. Podkreślam, że są to nieoficjalne wieści docierające do nas z Ekstraligi Żużlowej.

Aż rok?

- Tak. Chodzi o zachowanie Rafała Szombierskiego. Nie mówię w tej chwili o upadku, ale o tym, co się działo później. Jego postępowanie po tym zdarzeniu zarejestrowały kamery telewizyjne, podobno istnieją również nagrania mikrofonów, które ilustrują frustrację Rafała Szombierskiego. Rafałowi jest bardzo przykro. On potem bardzo żałował i żałuje do tej pory swojego zachowania. Zresztą swoją skruchę przelał na piśmie. Mamy nadzieję, że Trybunał PZMot zrozumie zawodnika, któremu w play-off towarzyszyły ogromne emocje.

Po meczu z Unibaksem Toruń krótko rozmawiałem z Rafałem. Przyznał, że bardzo zależało mu, by pojechać dobrze w tym spotkaniu.

- To prawda, Rafał bardzo chciał się dobrze zaprezentować. Ten sezon miał przeciętny. Świetne występy, jak ten z Falubazem Zielona Góra, kiedy to pokonywał Jarosława Hampela przeplatał słabymi. Rafał bardzo chciał przy komplecie publiczności się pokazać. Ewidentnie w tym swoim pierwszym wyścigu nie panował nad motocyklem tak, jak można się było po nim tego spodziewać. Od początku opanowanie motocykla sprawiało mu trudności i zakończyło się to upadkiem. Był sfrustrowany na pewno. Decyzja sędziego była zbyt surowa, co nie zmienia faktu, że Rafał powinien był trzymać nerwy na wodzy i nie reagować pod wpływem emocji. Choć wszystkim się one udzielały. Ja też połowę spotkania nasłuchiwałem siedząc w biurze i próbując wywnioskować, co się dzieje po reakcji kibiców. Ciężko było oglądać to, co się działo, zwłaszcza po wykluczeniu Rafała Szombierskiego. Wracając do nadchodzącego dwumeczu, będą to na pewno trudne starcia z Unią Tarnów, ale mam nadzieję, że zakończą się naszym sukcesem.

Ostatnio spory progres notują częstochowscy juniorzy, zwłaszcza Artur Czaja. Mam wrażenie, że to on jako pierwszy dał sygnał do walki w pierwszym meczu w Toruniu. W rewanżu natomiast zdobył 11 punktów, po weryfikacji wyniku 8, co nie zmienia faktu, że na torze trzykrotnie wygrał pokonując Tomasza Golloba, czy Adriana Miedzińskiego. Czy pana zdaniem w związku z absencją dwóch podstawowych zawodników Włókniarza Artur jest w stanie pociągnąć drużynę u boku Griszy Łaguty, Rune Holty i Michaela Jepsena Jensena?

- Sezon 2013 w wykonaniu Artura, zwłaszcza w lidze, jest bardzo dobry. Artur bardzo się mobilizuje na spotkania Enea Ekstraligi. Sam przyznał, że dzień przed rewanżowym meczem z Uniabskem Toruń w finale MIMP w Tarnowie pojechał na rezerwowym sprzęcie, by swoje najlepsze silniki oszczędzić na niedzielne spotkanie. W trakcie meczu był bardzo zmobilizowany. Bardzo liczymy na jego dobrą jazdę w Tarnowie. Mam nadzieję, że będzie jednym z naszych liderów i wspomoże wspominanych zawodników. Na pewno też Adama Strzelca stać na świetną jazdę. Byłoby super, gdyby w Tarnowie nasi juniorzy spisali się tak, jak w ostatnim meczu z Toruniem. Mamy nadzieję, że wspólnymi siłami uda nam się z Tarnowa przywieźć dobry wynik.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Wkrótce na łamach naszego portalu kolejna rozmowa z Pawłem Mizgalskim, tym razem dotycząca przyszłorocznego składu Dospel Włókniarza.

Źródło artykułu: