Grand Prix Wielkiej Brytanii oczami Bartłomieja Czekańskiego

WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski
WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski

W sobotę odbędzie się Grand Prix Wielkiej Brytanii na torze w Cardiff. Jakie rozstrzygnięcia w tych zawodach przewiduje Bartłomiej Czekański?

W tym artykule dowiesz się o:

No to mamy kompromitację angielskich ważniaków z BSI. Nie potrafili w Cardiff przygotować należytej jednorazowej nawierzchni na piątkowy trening (to nie jest pierwszy raz: pamiętacie kilkukrotne pierepałki w Goeteborgu czy awaryjnie przeniesioną GP z Niemiec do niezawodnej Bydgoszczy? - mam nadzieję, że toruńska firma One Sport Marketing, Eurosport i GKSŻ pokażą BSI podczas IME i Best Pairs, gdzie raki zimują i na czym polega profesjonalna organizacyjna robota!). Żużlowcy więc w piątek nie chcieli na czymś tak miękkim jeździć. Jak tu złapać ślizg kontrolowany? A przypominam, że Cardiff to domowa i flagowa impreza BSI. W nią najbardziej ta firma się angażuje. A tu taka wtopa. Ponoć na dodatkowym sobotnim treningu nawierzchnia (została - jak podają - jeszcze raz położona) trochę się poprawiła. Zobaczymy, jak będzie z nią wieczorem.

Wyobrażam sobie jak polscy kibice, prezesi i trenerzy naszych klubów będą nerwowo zagryzać palce przed telewizorami. Przecież w niedzielę ligowa kolejka, a jeśli w trakcie szalonej walki na dziurawym, niebezpiecznym torze dojdzie (tfu, tfu, odpukać!) do jakichś wypadków i kontuzji, a tym samym absencji liderów, to tabela naszej Ekstraligi znów może zostać postawiona na głowie!

A wracając do GP na Millenium Stadium, to nie chcę być niesprawiedliwy i nadmiernie złośliwy, więc uczciwie przyznaję, że ten turniej zawsze ma najlepszą, gorącą atmosferę w całym cyklu i na ogół jest bardzo ciekawy. BSI od lat bezskutecznie stara się, by tam na trybunach zasiadło 50 tysięcy luda. Ale i tak nie umywają się do "ryku starego Wembley", gdzie finał IMŚ oglądało po 80-90 tysięcy kibiców, którzy potrafili wtedy zagłuszyć cały Londyn. To se ne vrati. Jestem szczęśliwy, bo jako dziennikarz oglądałem tam na żywo w 1981 roku najlepszy finał IMŚ w historii speedwaya. A potem na "pomeczowym" bankiecie imprezowaliśmy z nowo kreowanym wówczas championem Amerykaninem Brucem Penhallem. Jak na milionera i późniejszą gwiazdkę Hollywood był bardzo przystępnym, fajnym facetem. Poza nim i Maugerem, może Fundinem, żaden inny żużlowiec nie był tak sławny.Dlatego teraz, jeśli Tomkowi Gollobowi to się nie uda (ale przecież jeszcze może się udać), chciałbym, żeby indywidualnym mistrzem świata 2013 został nasz Jarosław Hampel, Tai Woffinden lub Emil Sajfutdinow. Bo to będą prawdziwi ambasadorzy speedwaya. Sympatyczni, inteligentni, elokwentni i prawi młodzi ludzie. Mogą być teraz wzorem dla młodzieży. Aczkolwiek, jak to w życiu, każdy z nich ma coś za uszami.

Jarek notorycznie się czołga do taśmy i często kradnie starty, ponadto kibice leszczyńscy zarzucali mu, że bardziej kochał GP niż ich Unię. Carewicz z kolei ma na koncie (nie)sławną bójkę z Nichollsem na torze i dość zaskakująco opuścił Bydzię, gdzie - wydawało się - był świetnie poukładany z tamtejszym środowiskiem żużlowym i ze sponsorami. Tai zaś (Angol krwi australijskiej) po śmierci ojca, a zarazem swego mentora, stał się rozrywkowym Dyziem Sowizdrzałem jak Darcy Ward i Chris Holder. Impreza goniła imprezę. Pisałem o tym jego mało sportowym trybie życia i on miał o to do mnie pretensje, teraz jednak jesteśmy już "zafunflowani". Od przyjścia do WTS-u "Toffi" zmienił się na lepsze. Apogeum tej jego przemiany mamy w tym sezonie. Schudł o 6 kg, odstawił fast foody i dyskoteki na rzecz zdrowej żywności oraz ciężkiego treningu ogólnorozwojowego. Stał się profesjonalistą. Do tego ma motory-rakiety od tunera Petera Johnsa (a zarazem chwali też silniki od mechanika Betardu Sparty Alka Krzywdzińskiego) i dziś stał się jedną z największych gwiazd speedwaya z realnymi szansami na tytuł IMŚ! W niedawnym wrocławskim meczu Betardu Sparty z Dospelem Włókniarzem Częstochowa trzy razy zlał tyłek Emilowi Sajfutdinowowi, a raz go zdeklasował niemal o całą prostą!

Tai do Cardiff pojechał wiele kilometrów w deszczu na rowerze! W ten sposób zbierał pieniądze dla ludzi walczących z rakiem. Zebrał 16 tysięcy funtów. Wspaniały człowiek! Tylko czy się nie przeziębił i zbytnio nie wymęczył? Trybuny Cardiff będą za nim, a on we Wrocku pokazał już, że dobrze radzi sobie z presją. Zwycięstwo w Pradze też dodało mu skrzydeł.

Greg Hancock po wypadku wciąż do końca nie jest sobą, dalej chyba kręci mu się w głowie, "Adrenalina" Jonsson po takiej samej kontuzji jakby już łapał właściwy rytm. No, ale jest młodszy. Twardy Dziki Nicki Pedersen zarzeka się, że z jego złamaną ręką jest już lepiej. A on wciąż walczy o swoją czwartą koronę! Tradycyjnie będzie groźny.Czas, by PUK Iversen swoją fantastyczną ligową formę przekuł na dobre wyniki w GP. Chciałbym, żeby wygrał Gollob na przekór tym hejterom, którzy go wygwizdali na niedawnych derbach w Bydgoszczy. Jednak kształt toru w Cardiff i ciężka nawierzchnia nie będą jego sprzymierzeńcami. Chris Holder zawalił Aniołom spotkanie w Gnieźnie przywożąc trzy zera, ale już w Bydzi pojechał jak na mistrza przystało.

Klasyfikacja Grand Prix Wielkiej Brytanii według Bartłomieja Czekańskiego:
1.

Tai Woffinden 
2. Chris Holder 
3. Jarosław Hampel 
4. Emil Sajfutdinow 
...
6. Krzysztof Kasprzak 
7. Tomasz Gollob

Bartłomiej Czekański w Cardiff stawia na Taia Woffindena
Bartłomiej Czekański w Cardiff stawia na Taia Woffindena
Źródło artykułu: