Chciałbym zostać w Ostrowie - rozmowa z Adamem Roynonem, zawodnikiem Intaru Lazur Ostrów

Adam Roynon nie zaliczy tego sezonu do udanych. Z powodu kontuzji młody Anglik nie mógł występować między innymi w polskiej lidze, gdzie broni barw Intaru Lazur Ostrów. Roynon pojawił się w minioną niedzielę w Ostrowie i oglądał z trybun rywalizację o Łańcuch Herbowy Ostrowa Wielkopolskiego.

Jarosław Galewski: Przed sezonem zdecydowałeś się na jazdę w Ostrowie. Jak z perspektywy czasu oceniasz ten wybór?

Adam Roynon: Jestem pod wielkim wrażeniem tego, co zobaczyłem w tym klubie. To bardzo dobre miejsce do jazdy. Żałuję tylko, że nie mogłem tutaj startować częściej z powodu kontuzji. Mam wielką nadzieję, że w nadchodzącym sezonie odjadę więcej spotkań w polskiej lidze i udowodnię kibicom w Polsce, że jestem dobrym zawodnikiem.

Czy śledziłeś sytuację swojej polskiej drużyny, kiedy byłeś kontuzjowany?

- Tak, śledziłem sytuację mojego polskiego zespołu. Zdaję sobie doskonale sprawę, że niektórych zawodników spotkały podobne problemy jak mnie. Wiem, że spora grupa żużlowców z naszego zespołu musiała zmagać się z różnego rodzaju urazami. To wielki pech dla ostrowskiego klubu. Mimo to drużyna osiągała dobre wyniki. Myślę, że Ostrów powinien być dumny z osiągniętych w tym sezonie rezultatów.

Nie mogę nie zapytać o twój stan zdrowia. Jak się w tej chwili czujesz?

- Jest w porządku. Z moją nogą jest znacznie lepiej. Wierzę, że niedługo będę mógł wrócić do jazdy. Bardzo chciałbym jeździć w Ostrowie w nadchodzącym sezonie. Jak już wspomniałem, to naprawdę dobry klub i to zrozumiałe, że chcę tu zostać. Myślę, że mogę się tutaj wiele nauczyć. Wierzę również, że jestem w stanie sporo zaoferować mojej drużynie. W tym roku zrozumiałem, że jazda w Polsce jest niesłychanie trudna. Tutaj panuje znacznie wyższy poziom niż w Premier League. Jeżeli chcesz rywalizować z najlepszymi zawodnikami w Polsce, to musisz posiadać niesłychanie szybkie motocykle.

Ostatnie tygodnie musiały być dla ciebie bardzo trudne. Nie jest łatwo siedzieć w domu i przyglądać się rywalizacji innych zawodników...

- Zgadza się. To bardzo frustrujące, kiedy przyglądasz się rywalizacji swoich kumpli z toru, a sam nie możesz wsiąść na motocykl. Wiem jednak, że czeka mnie kolejny sezon, w którym będę już mógł startować i zdobywać punkty.

Jak ta kontuzja wpłynęła na ciebie pod względem mentalnym?

- Nie odczuwam żadnego strachu. Warto powiedzieć, że mój upadek nie wyglądał jakoś szczególnie poważnie. Miałem po prostu pecha, że dostałem motocyklem mojego klubowego kolegi. Nie obawiam się jednak powrotu do żużla. Kontuzje są częścią tego sportu i każdy zawodnik powinien sobie z tego zdawać sprawę. Jestem przekonany, że mój powrót na tor przebiegnie normalnie.

Dlaczego zdecydowałeś się przyjechać w niedzielę do Ostrowa?

- Chciałem ponownie zobaczyć Ostrów. Nie widziałem zawodów rozgrywanych na tutejszym torze przez wiele tygodni. Poza tym, planowałem wyjazd na Grand Prix do Bydgoszczy, które odbywało się dzień wcześniej. Wrażenia po zawodach w Bydgoszczy są niesamowite. Jestem pod wrażeniem zachowania polskiej publiczności, która żyje tym sportem. Atmosfera na trybunach była znakomita.

Kiedy będziesz mógł rozpocząć przygotowania pod kątem nowego sezonu?

- Myślę, że w trakcie dwóch miesięcy będę mógł zacząć jeździć na żużlowym motocyklu. Zamierzam solidnie trenować i ćwiczyć przez całą zimę. Chcę być jak najlepiej przygotowany do jazdy w przyszłym sezonie.

Stawiasz już sobie cele na przyszły sezon?

- Nie ukrywam, że tak. Na pewno chciałbym zakwalifikować się do finału IMŚJ i ukończyć rywalizację w najlepszej trójce. To mój wielki cel i będę pracował ciężko, aby go zrealizować. Moje plany są także związane bardzo mocno z polską ligą. Myślę, że jazda w waszym kraju pomoże mi w realizacji wszystkich celów. Im więcej będę tutaj startował, tym łatwiej będzie mi w przyszłości.

Czy uważasz, że liga angielska, w której startujesz, jest nadal najlepszą szkołą speedwaya?

- Na pewno tak i mam nadzieję, że w przyszłym sezonie przeniosę się do Elite League. Jestem przekonany, że to przełoży się również na moją jazdę w Polsce. Warto bowiem powiedzieć, że w Premier League wiele spotkań odbywa się w niedzielę i dlatego pojawią się kolizje terminów. Układam wiele spraw w swojej głowie pod kątem polskiej ligi. Myślę, że jazda w Elite League sprawi, że będę mógł pojawiać się znacznie częściej na polskich torach.

Dlaczego decydujesz się na Elite League dopiero teraz?

- Rywalizacja w Elite League jest bardziej wymagająca. Doszedłem do wniosku, że to dobry moment. Jeżeli chcesz być dobrym zawodnikiem, to musisz ścigać się z najlepszymi żużlowcami. Elite League to najlepsza liga w Anglii i dlatego chcę podnosić w niej swoje umiejętności.

Najlepsza nie znaczy silna. Obecnie znacznie mniej zawodników z Grand Prix decyduje się na starty w Elite League...

- Zawodnicy z cyklu Grand Prix są bardzo zapracowani, ponieważ startują w wielu spotkaniach. Jazda w lidze angielskiej jest bardzo trudna. Niektóre spotkania nie odbywają się tego samego dnia. Ja jestem jednak Anglikiem i dlatego chciałbym jeździć w swojej domowej lidze cały czas.

Być może zawodnicy z cyklu Grand Prix znaleźliby czas na Anglię, gdyby mogli tam więcej zarobić...

- Tak, to prawda. W Polsce czy Rosji można zarobić więcej. Liga polska jest bardzo trudna. Powiem jednak szczerze, że jestem na takim etapie kariery, że pieniądze nie odgrywają najważniejszej roli. Jeżdżę bardziej z powodu miłości do tego sportu i chęci zostania najlepszym zawodnikiem na świecie. Oczywiście, pieniądze pomagają w zakupach, które są niezbędne w realizacji takiego celu.

Czy można powiedzieć, że zarabiasz na życie jako żużlowiec?

- Myślę, że można by tak powiedzieć. Nie ukrywam jednak, że zimą podejmuję pracę, żeby pokryć wydatki związane z nowym sezonem.

Źródło artykułu: