Dziesięć punktów i jeden bonus w czterech startach w treningu punktowanym w Ostrowie zdobył Łukasz Sówka. Junior PGE Marmy Rzeszów był zadowolony ze swojej postawy, aczkolwiek początek sezonu w wykonaniu 20-latka przypomina kolejkę wysokogórską. Raz w górę, raz dół. - Cały czas szukamy jak najlepszych ustawień motocykli. Wychodzi tak, jak wychodzi. W niedzielę w meczu w Rzeszowie było bardzo dobrze. Byłem zadowolony ze swojej postawy. We wtorek w Pile w finale krajowych eliminacji do IMŚJ było już znacznie gorzej. Na tym się świat nie kończy. W piątek trenowaliśmy w Ostrowie, a w niedzielę mamy mecz w Gnieźnie. Myślami już jesteśmy przy tym pojedynku. Chciałbym oczywiście pojechać tam jak najlepiej no i najważniejsze, by wynik był pozytywny dla drużyny - powiedział po treningu w Ostrowie Łukasz Sówka.
- W piątek w Ostrowie było trochę fajnego ścigania. Tor był dobrze przygotowany. Można było na nim wyprzedzać. Było twardo, ale kilka ścieżek udało się znaleźć - wyjaśnia junior PGE Marmy Rzeszów. - W Gnieźnie spodziewamy się także twardej nawierzchni. W Ostrowie trenowaliśmy na podobnej i myślę, że dlatego trener zdecydował się wlaśnie na sparing na tym torze. Jestem zadowolony z silników, jednak to jeszcze nie jest to, czego oczekuję. Cały czas dążymy do tego, by było jeszcze lepiej. Chcę stawać się coraz lepszym żużlowcem i regularnie punktować w lidze - dodaje.
Właśnie z tą regularnością Łukasz Sówka ma w tym sezonie problemy. Jeździ w kratkę, dobre występy przeplatając ze słabymi, jak chociażby ten w Pile. - Niewątpliwie była to impreza, na której mi zależało, ale już o tym nie myślę. Zapomniałem o tym niepowodzeniu. Na tym się życie nie kończy. Będę próbować w przyszłym roku awansować do mistrzostw świata juniorów - zapowiada junior PGE Marmy Rzeszów.
Żużlowiec, który wychował się na torze w Ostrowie już w środę, 1 maja wystąpi przed miejscową publicznością w meczu Polska - Rosja. - Reprezentowanie barw narodowych jest zaszczytem. Trzeba będzie dać z siebie wszystko, by pokazać Rosjanom, kto jest silniejszy - kończy nasz rozmówca.