Ewelina Bielawska: Za nami pierwsza odsłona cyklu Grand Prix. Jak ocenisz swój występ?
Andreas Jonsson: Na pewno był to o wiele bardziej udany występ niż przed rokiem. Czułem się świetnie właściwie przez całe zawody. W pierwszych czterech wyścigach wywalczyłem 10 punktów i w moim ostatnim biegu części zasadniczej turnieju postanowiłem sprawdzić trochę inne ustawienia motocykla. Okazało się jednak, że nie są one zbyt dobre na ten tor, więc wróciliśmy do tego, co było wcześniej i pewnie przystąpiłem do półfinału. Tam niestety przydarzył się defekt. Po wygranym starcie czułem, że jadę wolniej i wolniej, a powodem tego było spalone sprzęgło, co się po prostu czasem zdarza. Finał był blisko, ale i tak jestem względnie zadowolony po tych zawodach. Wiem bowiem, że dysponuję szybkimi motorami i mogę optymistycznie patrzeć w przyszłość w oczekiwaniu na kolejne zawody.
W cyklu Grand Prix zrezygnowano z podwójnej punktacji ostatniego biegu. Czy uważasz, że dzięki temu rozgrywki będą jeszcze ciekawsze i bardziej zacięte?
- Rozgrywki nawet bez tej zmiany byłyby w tym roku zacięte. Wystarczy spojrzeć na wyniki turnieju w Auckland. W tabeli punktowej panuje straszny ścisk. Nikt nie zdominował tych zawodach, każdy potracił trochę punktów, a i stali uczestnicy tegorocznego cyklu, którzy zajęli ostatnie miejsca, wywalczyli przynajmniej pięć "oczek". Niemniej jednak, nowy system jest bardziej sprawiedliwy - każdy punkt wywalczony w każdej z 12 rund SGP 2013 ma taką samą wartość. Ciężej będzie wypracować sobie przewagę w jednych zawodach, nawet przy bardzo dobrej dyspozycji.
Przy tak niesprzyjającej pogodzie jaka panuje obecnie chociażby w Polsce chyba dobrze było wreszcie wsiąść na motocykl i odjechać takie zawody?
- Zdecydowanie tak. Miło było spędzić kilka dni w słonecznej pogodzie i trochę się rozjeździć, podczas gdy prawie cała Europa przykryta jest niestety śniegiem. W Auckland mieliśmy dodatkowy trening w czwartek, a więc trochę kółek udało się zrobić. Do tego wcześniejsze turnieje w Anglii i treningi we Francji sprawiają, że czuję się już bardzo dobrze na motocyklu, mimo że sezon jeszcze się nie rozkręcił.
Pogoda w Polsce pokrzyżowała nieco plany żużlowcom. W związku z tym postanowiono przełożyć pierwszą kolejkę rozgrywek. To chyba dobry pomysł?
- Z pogodą nie wygramy. Jeżeli wszystkie prognozy wskazują na to, że do Wielkanocy zima nie odpuści, to jest to dobra decyzja. Z logistycznego punktu widzenia na pewno o wiele lepiej, zarówno dla zawodników, jak i kibiców, że taką decyzję podjęto już teraz, a nie dzień czy dwa przed zaplanowanymi meczami.
Kiedy zamierzasz pojawić się w Polsce?
- Myślę, że w pierwszych dniach kwietnia, choć czekam jeszcze na potwierdzenie kilku spotkań. O ile będzie to możliwe wykorzystam ten czas także do treningu na torze w Zielonej Górze.
To kolejny sezon, który spędzisz w Stelmecie Falubazie Zielona Góra. Chyba zadomowiłeś się tutaj?
- Tak, jak już wielokrotnie podkreślałem, świetnie czuję się w Zielonej Górze i z niecierpliwością czekam na pierwsze starty z Myszką Miki na plastronie - w szczególności przy W69! Mam nadzieję, że zima niedługo odpuści i liga wreszcie wystartuje.
Do drużyny Falubazu dołączył Jarosław Hampel. To spore wzmocnienie dla ekipy z Winnego Grodu. Jak oceniasz siłę swojego zespołu?
- Jarek to niewątpliwie bardzo duże wzmocnienie naszej drużyny. A to, że powrócił już do swojej optymalnej formy po zeszłorocznej kontuzji, potwierdził w ten weekend w Auckland. Jesteśmy silnym zespołem i wierzymy w to, że ponownie możemy wywalczyć tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Oby tylko omijały nas kontuzje, które były sporym problemem w minionym sezonie.
Kto twoim zdaniem może być najgroźniejszym rywalem zielonogórskiego zespołu?
- Drużyna z Torunia wydaje się bardzo mocna. Startuje w niej aż trzech zawodników SGP, którzy w Nowej Zelandii pokazali, że są odpowiednio przygotowani do tego sezonu. Jest jednak o wiele więcej groźnych rywali, a więc z pewnością nie zabraknie w tym roku niespodzianek i emocji.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!