Maciej Kmiecik: Zima pokrzyżowała plany w wielu żużlowych ośrodkach w Polsce. Jak wygląda sytuacja w Lublinie?
Dariusz Sprawka: Dokładnie tak, jak w większości żużlowych miast. W Lublinie w połowie marca mamy pełnię zimy. Próbujemy odśnieżać obiekt, ale nie wiem, czy przyniesie to jakiś efekt, bo co i rusz pada nowy śnieg. Wspólnie z piłkarzami staramy się doprowadzić stadion do użytku, ale na pogodę nie mamy wpływu. Trzeba uzbroić się w cierpliwość.
Pewnie plany sparingowe wzięły w łeb?
- Te wszystkie terminy ustalane zimą są tak naprawdę tylko przymiarkami, bo wiadomo, że i tak pogoda później weryfikuje plany sparingowe. Nie inaczej jest teraz. Czekamy po prostu na wiosnę, by wyjechać na tor najpierw na pierwsze treningi. Nie goni nas tak czas jak innych, bo pierwszy mecz jedziemy dopiero 14 kwietnia.
Czy reprezentanci lubelskiego klubu w obliczu braku możliwości na swoim torze wybierają się gdzieś na południe Europy?
- Nie. Nie słyszałem, by któryś z naszych zawodników wybierał się do Gorican czy Krsko. Tak naprawdę nawet na południu Europy obecnie pogoda nie jest pewna, a dodatkowo wiąże się to ze sporymi kosztami. Mogą sobie na to pozwolić żużlowcy ekstraligowi, ale pierwszo czy drugoligowcy już nie bardzo. W klubach z niższych lig zaciska się pasa i każdą złotówkę ogląda dwa razy.
Apropos złotówek, budżet w Lublinie macie już dopięty?
- Rozmowy trwają. Myślę, że w żadnym klubie sytuacja nie jest jeszcze klarowna. My także prowadzimy negocjacje. Jest jeszcze kilka kwestii do dopięcia. Jestem jednak optymistą. Chciałbym, aby udało nam się zebrać budżet na poziomie 2,5 miliona złotych. Cieszę się jednak, że udało nam się podpisać w tym sezonie bardzo rozsądne kontrakty. Mam nadzieję, że dzięki temu będziemy mogli spokojniej przejechać ten sezon, choć oczywiście wszystko okaże się w praktyce.
Ile w klubowym budżecie stanowią wpływy ze sponsorów, dotacje z samorządu oraz wpływy ze sprzedaży biletów?
- Różnie to się kształtuje i trudno w tej chwili dokładnie powiedzieć, jak będą rozkładały się te procenty. Inaczej wygląda to w kwestii deklaracji pewnych spraw pomiędzy sezonami, a inaczej przy realizacji tych obietnic. Więcej na ten temat będę mógł powiedzieć w połowie kwietnia, kiedy to mają się pewne sprawy wyjaśnić. Wówczas pojawią się konkretne, pewne cyfry.
Dotyczy to pieniędzy z samorządu czy od sponsorów?
- Praktycznie z jednego jak i drugiego źródła.
A co z wpływami ze sprzedaży biletów?
- Są one dla nas bardzo ważnym źródłem, pewnie jak dla większości klubów. Kształtuje się to w granicach 16-19 procent, co oznacza, że co piąta złotówka w naszym budżecie pochodzi o kibiców. Cieszymy się bardzo, że mamy licznych fanów, którzy przychodzą na nasze mecze i wspólnie możemy tworzyć żużel w Lublinie.
Zapytam jeszcze pana o układ sił w pierwszej lidze...
- Takie spekulacje są dobre dla kibiców. My musimy skupić się na sprawach związanych z organizacją klubu i meczów, marketingiem, stadionem i wieloma innymi rzeczami, które spoczywają na barkach działaczy. Nie ma czasu na spekulacje i papierowe rozważania. My robimy po prostu swoje i nie patrzymy na innych. Sami staramy się być jak najlepiej przygotowani do sezonu pod każdym względem, zarówno sportowym, jak i organizacyjnym, a przede wszystkim finansowym. Czekamy aktualnie na licencję i przyznam się szczerze, że w gronie prezesów pierwszoligowych zastanawiamy się, dlaczego w tym roku ta procedura tak długo trwa. Na dwa i pół tygodnia przed startem ligi nie wiadomo, kto otrzymał licencję. Dziwnie to wszystko wygląda.
Nie chce pan mówić o układzie sił, ale w roli faworytów I ligi wymienia się zespoły z Gdańska i Grudziądza, choć o tym pierwszym klubie zrobiło się ostatnio głośno w kontekście problemów finansowych. Podziela pan opinię, że Wybrzeże i GKM zdominują pierwszą ligę?
- Jestem przekonany, że pod względem finansowym klub z Gdańska sobie poradzi. Dajmy czas zarządom klubów na działanie. Zima nie jest dobrym okresem na pozyskiwanie sponsorów. Pod względem kadrowym rzeczywiście kluby z Gdańska i Grudziądz wyglądają najsolidniej. Nie można jednak od razu stawiać ich w roli murowanych faworytów. Wystarczy przypomnieć, jak w poprzednim sezonie na początku rozgrywek męczyli się faworyci z Gniezna i Grudziądza.
Mamy zatem dwóch faworytów do awansu, a kto pana zdaniem jest kandydatem do spadku z pierwszej ligi?
- Poza wymienionymi wcześniej drużynami z Gdańska i Grudziądza, tak naprawdę każdy z pozostałej piątki może spaść do drugiej ligi. Rywalizacja może być bardzo zacięta. Zapowiada się ciekawy sezon.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Celem lubelskiej drużyny jest czołowa czwórka?
- Dokładnie tak. Chcemy zająć miejsce w czwórce, choć zdaję sobie sprawę, że podobny cel mają inne drużyny. Udział w fazie play-off oznacza dłuższy sezon i więcej meczów. Jest to bardzo korzystne zarówno ze względu na sponsorów jak i kibiców. Łatwiej w tym momencie dopiąć budżet, bo sezon nie kończy się na początku sierpnia, ale trwa o dwa miesiące dłużej. Celujemy tak jak przed rokiem w czołową czwórkę. Wierzymy, że uda się zrealizować te plany.
Nie ma już Roberta Miśkowiaka i Dawida Stachyry. Uda się zastąpić tych zawodników?
- Mam nadzieję. Nie ma tych dwóch, ale są za to inni. Duże nadzieje wiążemy z Maciejem Kuciapą i Rafałem Trojanowskim. Chcemy budować zespół nie tylko na jeden sezon, ale w dłuższej perspektywie. Naszym atutem ma być polski skład, który będzie nie tylko dostępny na treningach, ale także będą z nim utożsamiać się kibice. Drużynę budowaliśmy naprawdę w bardzo przemyślany sposób.
&&&KIBIC Z 21 LETNIM STARZEM KIBICOWANIA