Do zdarzenia doszło w nocy z 3 na 4 października w Zielonej Górze. Fani klubu żużlowego świętowali tytuł mistrzów Polski. Około godziny 3 pijany kibic Stelmet Falubazu wpadł pod koła policyjnego busa i zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Kierowca samochodu był trzeźwy.
21 grudnia podczas rozprawy okazało się, że Grzegorz Zengota miał być pasażerem taksówki, która przejeżdżała obok wypadku. Wcześniej prokuratura nie wiedziała o takim świadku. Obrona miała dowiedzieć się o nim z rozmowy jednego z dziennikarzy z prezesem zielonogórskiego klubu - Markiem Jankowskim. - Podczas rozmowy pada "Zengi", a to pseudonim żużlowca Grzegorza Zengoty - mówił wtedy w sądzie mecenas Witold Majchrzak, broniący policjanta, cytowany przez portal poscigi.pl.
Za nieobecność na rozprawie, sąd ukarał żużlowca karą w wysokości 1 tysiąca złotych. "Zengi" osobiście odebrał wezwanie na rozprawę, ale nie poinformował sądu o swojej nieobecności. Według dziennikarzy portalu, zawodnik Unii Leszno nie chciał być powoływany na świadka i miał to przekazać kierowcy taksówki.
Źródło: poscigi.pl
ma isc Czytaj całość