Witold Skrzydlewski: Moja rodzina spłaciła wszystkie zobowiązania i to koniec

Witold Skrzydlewski podtrzymuje zdanie o końcu finansowania niemalże w całości żużla w Łodzi. Jednocześnie podkreśla, że zawodnicy są spłaceni przez jego rodzinę, a klub powinien otrzymać licencję

Do 3 grudnia kluby żużlowe mogą składać dokumenty do procesu licencyjnego. Orzeł Łódź powinien do niego przystąpić i jak twierdzi główny sponsor, Witold Skrzydlewski nie będzie problemów z uzyskaniem licencji. - Z tego, co wiem w poniedziałek będą wysłane wszystkie dokumenty konieczne do procesu licencyjnego. W Łodzi nie ma żadnych zaległości w stosunku do zawodników. Wszystko uregulowała rodzina Skrzydlewskich. Dalej nie jesteśmy w stanie finansować żużla w Łodzi w takiej wysokości. Jeśli klub znajdzie połowę budżetu, to my ewentualnie jesteśmy w stanie dołożyć drugie tyle. Nie będziemy jednak już ponosić odpowiedzialności za to, co się będzie działo wokół żużla w Łodzi. Do tej pory bywało tak, że jak pojawiały się zobowiązania, to wszystko musiała regulować rodzina Skrzydlewskich. Tak dalej być nie może. Wkrótce rodzina Skrzydlewskich wyda specjalne oświadczenie i podsumuje lata, które finansowała sport żużlowy w Łodzi - powiedział dla SportoweFakty.pl Witold Skrzydlewski.

Główny sponsor łódzkiego żużla podkreśla, że znów na barkach jego rodziny spoczywał ciężar spłaty zobowiązań z sezonu 2012. - Klub nie ma zadłużenia. Moim zdaniem powinien licencję bez problemu otrzymać. Za wszystko płaci jednak rodzina Skrzydlewskich. Klub pozyskał może 500-600 tysięcy. To są pieniądze od miasta, od drobnych sponsorów i wpływy ze sprzedaży biletów. Każdy kto orientuje się, ile kosztuje utrzymania klubu w pierwszej lidze z takimi zawodnikami, może sobie policzyć, ile musieliśmy wyłożyć, żeby zamknąć budżet. Nie chcę ujawniać dokładnych kwot, ale łatwo się domyślić, o jakich pieniądzach mówimy - dodaje nasz rozmówca.

Nie pierwszy raz słyszymy o końcu sponsoringu łódzkiego żużla przez rodzinę Skrzydlewskich. - Niektórzy uważają, że Skrzydlewski zawsze tak mówi, że nie da już więcej pieniędzy na żużel w Łodzi, a ostatecznie i tak daje. Powtarzam, że to się skończyło. Wszystko zależy od pani prezes, ile uda się jej znaleźć pieniędzy - zaznacza Witold Skrzydlewski.

Witold Skrzydlewski nie kryje także rozgoryczenia - jego zdaniem krzywdzącymi - opiniami na temat wspierania żużla przez rodzinę Skrzydlewskich. - To co pseudokibice wypisywali na forach internetowych o praniu brudnych pieniędzy, o tym, że nie chcę dopuścić innych sponsorów do klubu, to absurdy. Usunąłem się w cień, dałem wolną rękę zarządowi w poszukiwaniu sponsorów. I co? - pyta retorycznie Skrzydlewski.

- Proszę pokazać mi inny klub nie tylko żużlowy, ale w ogóle sportowy w Polsce, który jest spłacony do zera i będzie miał jeszcze górkę na koncie po zwrocie podatku Vat. Dostaniemy pewnie licencję i będziemy do wzięcia z tą licencją za zero złotych - kończy nasz rozmówca.[i]

Witold Skrzydlewski powtarza po raz kolejny, że sam nie będzie finansował żużla w Łodzi.
Witold Skrzydlewski powtarza po raz kolejny, że sam nie będzie finansował żużla w Łodzi.

[/i]

Źródło artykułu: