Tomasz Gollob znacznie realniejsze szanse na medal miał po dziesięciu turniejach, kiedy to w Malilli wygrał i awansował na czwarte miejsce w klasyfikacji przejściowej. W Vojens Polakowi poszło jednak gorzej i przed ostatnim turniejem w Toruniu ma już tylko czysto matematyczne szanse na brązowy krążek.
Mistrz świata z 2010 roku traci do obrońcy trofeum z 2011 roku aż 14 punktów. Mało tego, przed sobą ma jeszcze Emila Sajfutdinowa, który ma jeden punkt straty mniej do Grega Hancocka niż Gollob. Tyle samo punktów, co Polak ma również żegnający się z cyklem Grand Prix, Jason Crump. W wypowiedziach Golloba nie słychać już zapowiedzi walki o brązowy medal. Szanse na to istnieją, aczkolwiek biorąc pod uwagę wyrównaną stawkę tegorocznego cyklu i aktualną formę żużlowców, trudno spodziewać się cudu.
Gdyby jednak powtórzyła się sytuacja z 2010 roku z Torunia, kiedy Tomasz Gollob wygrał z kompletem 24 punktów, a Greg Hancock zdobył wówczas zaledwie 6 "oczek", Polak przeskoczyłby Amerykanina w klasyfikacji generalnej cyklu GP. Przed ponad dwoma laty Gollob w jednych zawodach odrobił aż 18 punktów nad Hancockiem. Skopiowanie tego wyczynu jest raczej "mission impossible" w sobotę, ale warto przypomnieć, że takie rzeczy w żużlu już się zdarzały.
Realnie, żeby wyprzedzić Hancocka, Polak musiałby wygrać Grand Prix w Toruniu, a na dodatek zaliczyć występ w okolicach kompletu punktów. Amerykanin z kolei nie mógłby raczej awansować do półfinałów, choć odpadnięcie w nich z dorobkiem 7 czy 8 punktów też czasami zdarza się w Grand Prix. Wbrew pozorom jest więc jakaś minimalna, teoretyczna nadzieja na podtrzymanie polskiej medalowej serii w Grand Prix, która nieprzerwanie trwa od 2008 roku.
Wówczas to Tomasz Gollob zdobył brązowy medal. Rok później było srebro, a w 2010 roku tytuł mistrzowski Golloba i srebro Jarosława Hampela. Przed rokiem polską medalową passę w IMŚ podtrzymał "Mały", który ukończył cykl Grand Prix na trzeciej pozycji. Wszystko wskazuje jednak na to, że w tym roku w klasyfikacji generalnej IMŚ na podium zabraknie Polaka. Może chociaż "pudło" ostatniego Grand Prix będzie biało-czerwone jak przed dwoma laty w Toruniu?