Sobotni turniej Grand Prix Challenge na torze w Gorican był wielkim dniem dla Stali Gorzów. - Mogę tylko powiedzieć, że jestem dumny. Co by nie mówić, rzadko zdarza się, żeby z jednego klubu na trzy premiowane awansem miejsca, trzech zawodników awansowało - powiedział zadowolony Władysław Komarnicki. - Mówiąc szczerze i obiektywnie, mam wielką radość i drobny kłopot. W klubie jest wzorowa sytuacja i przynosi to efekty - dodał.
Komarnicki uchylił również kulisy rozmów z rodziną Kasprzaków odnośnie transferu Krzysztofa do zespołu Stali. - Przed sezonem rozmawiałem z Zenkiem i z Krzysztofem Kasprzakami i mówiłem im, że Krzysiek to wielki talent, który niepotrzebnie tuła się po różnych klubach. Powiedziałem im wprost: Jak przyjdziecie do mnie, to poza kontraktem, który jest niemały będziecie mieli wartość dodaną w postaci absolutnego rozwoju i powrotu na szczyt. Krzysztof Kasprzak ma wielki talent, ale rozmienił go w klubach, w których był różnie traktowany. Jestem przekonany, że niedługo znajdzie się w reprezentacji i będzie bawił swoją jazdą wielu kibiców - stwierdził honorowy prezes Stali Gorzów.
Do cyklu awansowali też dwaj inni zawodnicy Stali - Niels Kristian Iversen i Matej Zagar. - Myślę, że każdy z nich będzie przygotowany do jazdy w cyklu Grand Prix zarówno mentalnie, jak i finansowo. Ja całą trójkę sam zaprosiłem do klubu i byłem przekonany, że się odbudują i będą błyszczeć. Na przykład Iversena nikt nie chciał. Falubaz go pożegnał, a u mnie się odbudował. Niestety włodarze Grand Prix nie rozpieszczają finansowo zawodników i aby dobrze zarobić, trzeba być w pierwszej piątce. Myślę, że ta trójka namiesza i czas Andersenów oraz Ljungów mija bezpowrotnie - powiedział Komarnicki, który nie obawia się, że jego żużlowcy odejdą ze Stali. - To nadmiar szczęścia, a oni lepszego klubu nie znajdą. Jestem przekonany, że zostaną - dodał.
Ekspert portalu SportoweFakty.pl ma nadzieję, że nigdy nie powtórzy się taka sytuacja jak w 2012 roku, kiedy kluby musiały rezygnować z zawodników, którzy awansowali do grona najlepszych i ciężko było skompletować piętnastkę chcącą rywalizować z najlepszymi na świecie. - Było wiele rozmów na temat regulaminu. Wielu działaczy było tego zdania, że jak chcemy utrzymać Grand Prix, to nie może być zakazów. Jestem przekonany, że punkt mówiący o jednym uczestniku cyklu w drużynie zostanie zmieniony dla dobra żużla. Wielkość człowieka polega na tym, żeby nie tkwić w błędach, a je poprawiać. Akurat ten przepis był potępiany wiele razy - ocenił Komarnicki.
Jedynym zawodnikiem Stali, który sobotniego wieczoru w Gorican nie będzie dobrze wspominał jest Michael Jepsen Jensen, który nie przywiózł żadnego punktu. Jak się okazuje, jego postawa miała podwójne dno. - Jakiś idiota przed zawodami powykręcał mu wentyle w samochodzie i spuścił powietrze z opon, żeby Michael nie zdążył na stadion. Zawodnik przyjechał zdenerwowany w ostatniej chwili i jego głowa była gdzie indziej, niż na zawodach. Ludzi, którzy to zrobili traktuję z obrzydzeniem - grzmiał działacz.
Komarnicki po GP Challenge: Oni lepszego klubu nie znajdą
Władysław Komarnicki nie krył zadowolenia z awansu trójki zawodników Stali do Grand Prix. Liczy on, że dłużej nie będzie przepisów zakazujących startu większej liczby żużlowców z cyklu w zespole.