Grzegorz Wysocki: Jak skomentujesz swój występ w finale MPPK rozgrywanym na torze w Lesznie?
Mariusz Puszakowski: Mój występ był bardzo słaby. Medal był tak blisko, a w ostatnim biegu wyszło nieporozumienie. Próbowałem coś jeszcze działać, ale przegrałem na centymetry. Dałem ciała i tyle. Mógł być życiowy sukces, a wracamy z porażką. Szkoda, że tak się stało, ale taki jest sport i trzeba jechać dalej.
Twoja zdobycz punktowa nie jest taka tragiczna.
- Jakby był jeden punkt więcej, to byłby medal. Nie ma co teraz się tłumaczyć. Jest tak jak jest. Nam wszystkim jest bardzo szkoda, że tak się stało. Po prostu przykro mi. Ktoś musi wygrać, a ktoś też musi być czwarty i ostatni.
Szkoda tego jednego punktu, bo mielibyście brązowy medal i byłaby niespodzianka, że drugoligowy zespół stoi na podium Mistrzostw Polski Par Klubowych.
- Zgadza się. My też inwestujmy w sprzęt i staramy się jechać jak najlepiej potrafimy. Myślę, że pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony rywalizując z drużynami ekstraligowymi. Moje wyniki w Pile na drugoligowym froncie nie były przypadkiem. Myślę, że zaprezentowałem się z dobrej strony, ale z drugiej strony jest mi tak szkoda, że aż brak mi słów.
Tegoroczny sezon jest dla ciebie bardzo udany.
- Można tak śmiało powiedzieć. Jestem z tego bardzo zadowolony. Oby przyszłe sezony były jeszcze lepsze.
Startowałeś w zespole Victorii Piła. Jak podsumujesz jazdę całego zespołu w tym roku?
- Sezon ocenię bardzo dobrze. Rundę zasadniczą skończyliśmy na pierwszy miejscu, a później to już wszyscy wiedzą jak było. Kto śledził to doskonale wie co się działo. Minus 24 punkty w dwumeczu, to nie wiem, kto by musiał jeździć żeby te punkty odrobić. Wszystkie zespoły są wyrównane i każda drużyna jedzie na maksa.
Czy w drużynie pozostał niedosyt?
- Ja tego nie ustalałem. Jak ma tak sport wyglądać, to dlaczego dzisiaj nie ująć z 10 punktów dla Leszna, czy Grudziądza, a nam dodać te 10 punktów. Można było tak przecież zrobić. My jako druga liga mogliśmy startować z 5 punktami. Tak jak wspomniałem ja tego nie ustalałem. To jest moja praca i ja przyjeżdżam do pracy, którą zawsze chcę wykonać jak najlepiej tylko potrafię.
Po takim sezonie w przerwie zimowej nie powinieneś narzekać na brak ofert.
- Różnie z tym bywa. Teraz jest KSM. Jeździsz dobrze jest źle, a jak jeździsz źle, to jest jeszcze gorzej. Zobaczymy jak to wszystko się potoczy.
Myślisz o tym, żeby przenieść się do pierwszej ligi, czy raczej zostaniesz w drugiej?
- Zobaczymy jak to się wszystko potoczy. Na tę chwilę jeszcze nie możemy mówić o jakichkolwiek transferach. Na razie skupiam się na tym co robię. Chcę dojechać cały sezon cało i zdrowo.
Przed tobą jeszcze kilka żużlowych imprez.
- Dokładnie tak. Jest jeszcze trochę jazdy. Jadę na finał Par Europy. Będę startował również w imprezach, w których będę mile widziany.
Na koniec zapytam, jakie sobie stawiasz cele na finał MEP?
- Jadę jak na każde inne zawody. Zdobyć jak najwięcej punktów i wykonać jak najlepiej swoją pracę. Celów sobie nie stwarzam. Do Leszna też przyjechaliśmy pojeździć na luzie. Mało brakowało, a mielibyśmy medal.
Mało brakowało, a mielibyśmy medal - rozmowa z Mariuszem Puszakowskim, zawodnikiem Victorii Piła
Mariusz Puszakowski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada o finale MPPK rozgrywanym na torze w Lesznie oraz o tegorocznym sezonie w jego wykonaniu.
Źródło artykułu: