W sobotnie popołudnie na pilski tor wyjechali amatorzy. Na stadionie przy Bydgoskiej rozegrali turniej par, który z trybun oglądał Grzegorz Kuźniar. - Dla chłopaków to niesamowite przeżycia. Oni się czują jakby startowali w prawdziwym Grand Prix. Muszę jednak przyznać, że trochę za bardzo ryzykują. Przecież nie do końca potrafią jeździć, a ścigać się w czterech przy takich umiejętnościach? Dla mnie to jest niesamowite. Jak robiło się trochę ciaśniej na łukach, to aż zamykałem oczy.
Lider rzeszowskiej drużyny z lat 70-tych i 80-tych szczerze przyznaje, że nie odpowiada mu klimat, który obecnie powstał wokół żużla w tym mieście i aktualnie kibicuje innemu klubowi. - Żyję teraz bardziej Tarnowem. Po pierwsze mieszkam teraz bliżej tego miasta, a po drugie zupełnie nie pasuje mi obecna sytuacja w Rzeszowie. Uważam, że pani Marta Półtorak zrobiła wstrętny klimat i nie chce mi się tam chodzić na żużel.
Nie mniej kontrowersyjną postacią niż prezes Marta Półtorak jest obecny trener tarnowskiej drużyny - Marek Cieślak. Były żużlowiec bierze jednak w obronę szkoleniowca Jaskółek. - Atmosferę wokół Marka Cieślaka tworzą dziennikarze. To jest skromny chłopak, który wykorzystuje swój pierwszy sukces w Częstochowie i mądrze to robi. Nie każdemu się to podoba, bo można powiedzieć "daj mi pięciu Gollobów, to też zrobię mistrza Polski". Jego zaletą jest to, że potrafi tego pokroju zawodników ściągnąć do siebie. Teraz "wziął" ze sobą Janowskiego i Hancocka. Innemu by się to nie udało, a on to zrobił i sobie stoi w parkingu, a jak jest jakiś problem, to może powiedzieć "idź do Hancocka".
Grzegorz Kuźniar z uwagą będzie śledził półfinałowe potyczki ENEA Ekstraligi. Jego zdaniem w Tarnowie zmierzą się dwie najsilniejsze drużyny tego sezonu. - Tarnów trafił teraz chyba na najmocniejszego przeciwnika. Losy Torunia w tej chwili są uzależnione od podejścia dwóch młodych Australijczyków. Jak ich obserwuję, to wydaje mi się, że podchodzą do tego trochę za bardzo na luzie. Jeżeli się maksymalnie zmobilizują, to są w stanie Tarnów pokonać, nawet na wyjeździe. Cieślak dobrze mówi, że prawdziwa walka zaczyna się w play-offach. Gdyby Toruń trafił na Zieloną Górę, to według mnie mieliby spokojny awans do finału, a tak wszystko się może zdarzyć.
Na koniec naszego rozmówcę zapytaliśmy czy miałby ochotę wrócić na tor i jeszcze wziąć udział w kilku turniejach. - Z amatorami z pewnością nie. Gdyby powstała liga oldbojów to bardzo chętnie. Przecież jaka to satysfakcja wygrać np. z Plechem. Z dobrymi byłymi zawodnikami chętnie bym pojeździł, ale z amatorami nie. Były zawodnik ma tysiąc razy większe doświadczenie i nie powinni się ścigać amatorzy z byłymi żużlowcami.