W ostatnich czasach na imprezach na Stadionie Smoczyka w Lesznie z głośników organizatorzy sączyli nieskomplikowaną piosenkę, której warstwa literacka ogranicza się do słów: "Jaki tu spokój, la, la, la, la, nic się nie dzieje, la, la, la, la, wszyscy się nudzą, la, la, la, la. Itd." Ponieważ lokalny dźwiękowiec z uporem lepszej sprawy serwował pieśń podczas kolejnych dorocznych rund Grand Prix zastanawiałem się, czy to nie jest bodaj aluzja do poziomu emocji dostarczanych przez mistrzowski cykl. Nie wiem jak to jest z emisją owego utworu podczas spotkań ligowych, gdyż ręka dystrybutora telewizyjnych transmisji zręcznie sprawiała, że jak dotąd moja osoba omijała leszczyński stadion dosyć szerokim łukiem, ale jeśli nie w Lesznie, to w sąsiednim Rawiczu z całą pewnością nudno, przynajmniej ostatnio nie jest. Jeśli Kibicu Drogi nie wystarczy ci piętnaście wyścigów, jeżeli porcji adrenaliny nie zaspakajają zdarzające się nieprzewidziane wypadki na torze, jeżeli twoje oczy nasyciły się już widokiem panien czyniących tajemnicze wygibasy pod taśmą startową, zawsze możesz liczyć, że znajdzie się ktoś kto potrafi zabawić cię i zrobić tak zwaną wiochę. W myśl złotej maksymy księdza proboszcza z filmu "Wesele", który twierdził, że na dobrym weselu ktoś musi komuś twarz obić, bo co to byłoby za wesele, gdyby stało się inaczej, na meczu żużlowym może być przecież równie "sympatycznie". I takoż było podczas drugoligowego boju rawickiego Kolejarza z Kolejarzem opolskim. Kto zrobił wiochę szczerze mówiąc na razie nie jestem w stanie wiarygodnie ocenić, a to z tego powodu, że co relacja z wydarzeń, to inne fakty i ich interpretacja.
Czytając relacje dziennikarskie z przebiegu wydarzeń, a potem konfrontując je ze stanowiskiem opolskiego klubu, można dojść do wniosku, że opisują one dwie różne imprezy. Toteż nasza Główna Komisja Tego i Owego będzie się teraz musiała sporo napocić, aby wiarygodnie rozstrzygnąć co też na stadionie im. Floriana Kapały stało się pewnej sierpniowej niedzieli. Oj nie będzie to łatwe, kto wie, czy nie trzeba będzie sięgnąć po pomoc parlamentarnej komisji do spraw sportu żużlowego, czy jakoś tak się nazywającej. Nie wiem, czy chłopaki z Wiejskiej (co za zbieżność, nieprawdaż) zajmują się takimi sprawami, ale szczerze mówiąc nie wiem, czym w ogóle takowa komisja się zajmuje. Może więc jest szansa, że się wykaże. Z tego co udało się ustalić wynika, że drużynę gości przywitano kolokwialnie rzecz ujmując niekoniecznie ze staropolską gościnnością i generalnie atmosfera niewiele miała wspólnego z Wersalem. Szczególnie niemiło potraktowano zawodnika Krzysztofa Pecynę, którego nawet zaatakowano w szatni lub okolicach, z tym, że kto zaatakował tak dokładnie nie wiadomo, bo zeznania z tego co wyczytałem się zmieniają. Zaatakowany został także inny zawodnik Rafał Flieger, przez kogoś z teamu jednego z rywali z drużyny rawickiej. Generalnie więc niemiła sprawa, na internetowych forach biorą się za gęby co bardziej krewcy kibice.
Ale to u nas w końcu normalka, jakież to urocze i odprężające nawtykać zza klawiatury komuś kto ma inne zdanie. Widać, że między zespołami mocno zaiskrzyło, ale widać też, że to zespoły z II ligi. Elita bowiem załatwia takie kwestie inaczej, czego dobry przykład dali chłopaki z tarnowskiej Unii, którzy mistrzowski tytuł przed siedmiu laty oblewali w jednym z podbydgoskich lokali. Przy okazji przy pomocy pięści i głów głównie swoich mechaników wyjaśnili sobie wszystkie narosłe latami żale i pretensje. Poza oczyma kibiców, w domowym zaciszu czterech ścian, niepotrzebnie jedynie budząc z letargu miejscową ochronę i policję. Media coś tam pobuczały i sprawa się skończyła, atmosfera od razu uległa poprawie. Proponuje zatem wynająć na wspólną biesiadę jakiś lokal, najlepiej w połowie drogi między Opolem i Rawiczem, czyli gdzieś w okolicach Wrocławia i wyjaśnić wszelkie wątpliwości. No dobra, tyle kpin i żartów. A tak na poważnie proszę; panowie nie róbcie wiochy. Polski żużel ma tyle problemów, że psucie jego wizerunku waszymi wybrykami nie jest mu naprawdę do niczego potrzebne.
Robert Noga
Pewnie tak, więc proszę się zastanowić czy do chama takie apele dotrą. Tacy rozumieją jedynie język orczyków, kłonic i sztachet.
Ale jest na to prz Czytaj całość