Szymon Woźniak jest usatysfakcjonowany wygraną, ale nie ukrywa, że liczył na trzy punkty. - Na pewno chcieliśmy zgarnąć bonus. Nie przegraliśmy w Toruniu aż tak wysoko i zależało nam na pełnej puli. Cóż, nie udało się, ale na tym świat się nie kończy. Nie wyszła nam końcówka zawodów. Szkoda, bo pogubiliśmy sporo punktów w trakcie spotkania. Z drugiej strony jednak wydaje mi się, że Unibax nie przyjechał do Bydgoszczy po jedno oczko, tylko z zamiarem zwycięstwa. Od razu na początku wybiliśmy im to z głowy i z tego możemy się cieszyć - przyznał 19-latek w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Po raz kolejny o sile bydgoskiego zespołu stanowił duet młodzieżowców. Woźniak i Mikołaj Curyło bez problemów pokonywali liderów drużyny przyjezdnej. - Ja osobiście dokupiłem jeden nowy silnik, który niestety już zdążył wybuchnąć podczas meczu w Tarnowie, a naprawdę dobrze się spisywał. Ostatnio ten komplet podczas MMPPK, czy występ w Szwecji to właśnie była jego zasługa. W niedzielę jednak było "bum" i nie ma silnika (śmiech). Także musieliśmy się ratować i jechać na innym sprzęcie. Ale jestem z siebie zadowolony. Co prawda znowu trafiło się jedno zero w biegu, ale tak już jest w ENEA Ekstralidze. Najważniejsze, że nie przyjechałem pół prostej z tyłu, tylko walczyłem do samego końca. Po prostu zepsułem start i tyle.
W derbach Pomorza młody żużlowiec niejednokrotnie pomagał swoim partnerom na torze. Z jego rozważnej jazdy korzystał między innymi Robert Kościecha. - Skąd nagle taka forma? No derby, nie? - zaśmiał się zawodnik. - Mam nadzieję, że w następnych spotkaniach będę prezentował się co najmniej tak samo dobrze. Jeśli chodzi o tor, to we wtorek od rana mieliśmy obserwatora, który pilnował, żebyśmy odpowiednio przygotowali nawierzchnię. W nocy trochę padało i nie mogliśmy sobie pozwolić na taki tor, na jakim zawsze startujemy. Aczkolwiek jeździło mi się naprawdę bardzo dobrze - zakończył Woźniak.
Jeżeli nie znacie Szymona prywa Czytaj całość