- Kiedy jedzie się na zawody, zawsze podchodzi się do nich optymistycznie. Każdy wyścig rozpoczynający mecz, a potem następny stwarza strategię na dalszy tok spotkania. Niestety w naszym przypadku sen o zwycięstwie w Tarnowie zakończył się po szóstym, siódmym wyścigu, kiedy druga seria nie ułożyła się po naszej myśli. Wtedy nasi zawodnicy nie dobrali odpowiednich przełożeń i zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie strasznie trudno o zdobywanie punktów. Tak jednak bywa. Inna sprawa, że gospodarze potwierdzili, że należą w tym sezonie do ścisłej czołówki Enea Ekstraligi, a na ich torze punktów nie idzie po prostu osiągnąć. Mogliśmy się więc pasjonować poszczególnymi gonitwami, w których z naszej strony startowali Emil Sjafutdinow czy Krzysztof Buczkowski - wyjaśnił "Sawka".
W trakcie pojedynku kierownictwo przyjezdnych nie stosowało rezerw taktycznych, a zawodnicy jechali tak jak wskazywała rozpiska w programie. - Wiktor Kułakow zdobywa dopiero doświadczenie na polskich torach. Stworzyła się taka, a nie inna sytuacja więc dostał więcej szans. Jeśli chodzi o innych jeźdźców z mojej ekipy, to każdy z nich, w którymś momencie przechylał szalę zwycięstwa na korzyść Polonii Bydgoszcz. Tych meczów było bardzo dużo i mieli prawo, by wystartować w trzech, czterech wyścigach w zależności od możliwości regulaminowych. I właśnie taka była koncepcja poprowadzenia tego spotkania - oznajmił 41-letni menadżer.
Jednym z głównych kłopotów gości było rozszyfrowanie zmienionego w przerwie zimowej tarnowskiego toru. - Została dosypana nowa nawierzchnia, a my nie mieliśmy zbyt wielu okazji do jazdy na nim. Praktycznie cała drużyna jeździ tutaj bardzo rzadko. To nie jest też tak, że przyjedziemy za rok i mecz rozpoczniemy od tych samych ustawień i będzie wszystko okej. Zmienią się realia, zmienią się zespoły, będzie inna pogoda, inne warunki na torze - oznajmia.
Niewątpliwym bólem głowy Roberta Sawiny jest obsada jednej pozycji seniorskiej. Żonglerka trzema zawodnikami z zaciągu rosyjskiego: Artiom Łaguta, Danił Iwanow i Wiktor Kułakow przynosi ten sam mizerny efekt. - W trakcie rozgrywek trzeba podejmować takie, a nie inne decyzje, żeby doprowadzić do tego by tych problemów, które mamy teraz nie było w przyszłości. Jest to jednak także pewne szczęście, bo jak popatrzymy przez pryzmat ekipy z Tarnowa, to wszyscy trafili wyśmienity sezon i mówiąc kolokwialnie jadą wszędzie. Jeden drugiego wspomaga. Być może w przyszłym roku będzie tak również w Bydgoszczy, gdzie będziemy mieli nosa w doborze zawodników i "Gryfy" będą takim samym zespołem jak teraz Azoty Tauron Tarnów - kończy z nadzieją w głosie.
Robert Sawina dla SportoweFakty.pl: Trzeba podejmować takie, a nie inne decyzje
Jaskółki bardzo wysoko pokonały w niedzielę Polonię Bydgoszcz. Mimo tego, że "Gryfy" od razu skazano na pożarcie, to menadżer gości Robert Sawina liczył jednak na coś więcej niż tylko 33 punkty.
nie wspomne na napinkach piszących t Czytaj całość