- Trzeba się cieszyć z tego zwycięstwa, bo Rzeszów to nie jest słaby rywal. Czego zabrakło, by zakończyć mecz z trzema punktami? Większej liczby punktów, po prostu. To był mój najsłabszy mecz w Bydgoszczy, jestem bardzo niezadowolony ze swojej postawy. Nie wyszedł mi szczególnie ten ostatni bieg, kiedy to przyjechałem na metę czwarty. Nic mi nie szło i było to widać. Czasem każdy ma takie dni. Popsuło mi się też sprzęgło, musiałem w trakcie meczu zmieniać motocykl. To nie był ten "Kostek" co zawsze. Ale mam nadzieję, że już w niedzielę będzie wszystko OK - powiedział Robert Kościecha w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
35-letni żużlowiec w każdym z dotychczasowych spotkań na własnym torze był jednym z liderów zespołu. Skąd więc tylko 6 punktów w piątkowym starciu? - Najłatwiej jest powiedzieć, że sprzęt nie chodził, tor był zły i majtki mi nie pasowały. Zespół wygrał, ale ja pojechałem słabsze zawody i tyle, co tu dużo mówić. Cieszę się z bonusa i to tyle. Trzeba na spokojnie przemyśleć to, co się stało i zrobić wszystko, by taki mecz się już więcej nie przydarzył.
Przed Polonią dwa bardzo trudne spotkania. W niedzielę w Tarnowie, a we wtorek derbowe starcie z rywalem zza miedzy. - W Tarnowie będziemy walczyć o jak najlepszy wynik, tak jak zawsze zresztą. Życie pokaże, jak to się wszystko potoczy. Ja na pewno zrobię, co w mojej mocy, aby pomóc Polonii w wygranej - zakończył.
Robert Kościecha dla SportoweFakty.pl: To nie był ten "Kostek" co zawsze
Polonia Bydgoszcz pokonała na własnym torze PGE Marmę Rzeszów 53:37. Taki wynik dał jednak bonusa drużynie przyjezdnej. Robert Kościecha zdobył w tym spotkaniu 6 punktów.