Flegera kreowano na lidera opolskiej drużyny, lecz póki co jeździ poniżej oczekiwań. Zła passa dla niego zaczęła się od wyjazdowego spotkania w Krakowie, w którym w dwóch startach zdobył punkt. Później zaliczył nieudane zawody w Rawiczu oraz na własnym torze z KSM-em Krosno i Wandą, za każdym razem będąc zmienianym po dwóch biegach.
23-letni żużlowiec nie ukrywa, że był decyzjami trenera sfrustrowany. - Koledzy z drużyny, mimo podobnych zdobyczy, dostawali przecież kolejne szanse - żali się Fleger. - Mnie nie było to dane. Pogubiłem się trochę z silnikami, potem doszły problemy z psychiką, bo przed każdym wyścigiem stresowałem się, żeby wypaść jak najlepiej. Gdybym zawiódł, pewnie zostałbym zmieniony i mógłbym wracać do domu. Ta presja mi przeszkadzała i nie potrafiłem się z nią poradzić. W tamtym roku jeździłem na luzie i wszystko wychodziło lepiej. Teraz staram się już o przeszłości nie myśleć, tylko koncentrować na tym, co mnie czeka.
Flegerowi osiągnięcie optymalnej formy utrudnia mała liczba startów. W ubiegłą niedzielę, po kilkutygodniowej przerwie, wystąpił w treningu punktowanym Kolejarza, uzyskując w trzech gonitwach siedem punktów. Poprzednio miał okazję do jazdy 23 czerwca w memoriale Josepha Boessnera. W słabej stawce zajął 13. pozycję. - Potraciłem tam dużo punktów - wyjaśnia Fleger. - Dwukrotnie znajdowałem się na prowadzeniu, jednak na nierównej nawierzchni podniosło mnie i spadłem na dalsze miejsca. Bardzo brakuje mi jazdy. Jeden trening w tygodniu to mało i w takiej sytuacji trudno dojść do dobrej dyspozycji.
Mecz Kolejarza w Rybniku Rafał Fleger obserwował tylko z trybun i nie wystąpił przeciwko swojemu macierzystemu klubowi. - Oczywiście, było nieco żal - mówi wychowanek RKM-u. - Wiedziałem, że na torze, który znam świetnie, wywalczyłbym kilka punktów. Ale stało się, jak się stało. Być może trafimy na ROW w rundzie play-off. Chciałbym tego, bo mam coś do udowodnienia.
W zimie Fleger przebywał w Argentynie i brał udział w mistrzostwach kraju. Nie uważa, by pobyt w Ameryce Południowej był powodem jego obecnej słabszej formy. - Argentyna mi nie zaszkodziła, a nawet pomogła - twierdzi zawodnik Kolejarza. - Mogłem trenować i miałem kontakt z torem. Przecież w pierwszym meczu po powrocie zdobyłem 11 punktów. Dopiero później zaczęły się kłopoty.
Profesjonalizmu zabrakło argentyńskiej federacji, która nabyła od Flegera motocykle, lecz... do tej pory nie uiściła opłaty. Żużlowiec ma nadzieję odzyskać pieniądze. - Zostałem goły i wesoły - komentuje. - W grę wchodzi niemała kwota, bo trzy tysiące euro. Interweniowałem w tej sprawie w Polskim Związku Motorowym. Pani Grażyna Makowska poinformowała, że Argentyńczycy mają się pojawić na Grand Prix w Terenzano i mieć przy sobie pieniądze. Bardzo ich potrzebuję, ponieważ muszę spłacić długi. Żałuję, że oddałem sprzęt federacji, choć mogłem go odsprzedać komuś innemu. Gdybym wiedział, że tak się to potoczy, na pewno postąpiłbym inaczej.
Rafał Fleger myśli już o nadchodzącym meczu Kolejarza w ćwierćfinale II ligi. O tym, czy wystartuje w tym spotkaniu zdecyduje prawdopodobnie trening. - Staram się nie stresować i zachować spokój. Motocykle zostały wyremontowane i przez długi postój w garażu pojawiły się na nich pajęczyny. Gorzej być już chyba nie może, musi być tylko lepiej. Chcę jechać tak, żeby aż frytki się sypały (śmiech).
Rafał Fleger: Argentyna nie zaszkodziła, a wręcz pomogła
Dla Rafała Flegera tegoroczny sezon jest zdecydowanie mniej udany niż poprzedni. Zawodnik Kolejarza Opole opowiada o przyczynach niepowodzeń.