Przypomnijmy, że w biegu finałowym (wideo) start wygrał Jarosław Hampel. Po walce na pierwszym łuku drugie miejsce zajmował Tomasz Gollob, a trzeci był Chris Holder. Już na drugim łuku prowadzenie objął Gollob. Kluczowe dla całego biegu wydarzenia działy się jednak na pierwszym łuku kolejnych okrążeń. Najpierw na drugim okrążeniu Gollob poszerzając tor jazdy zrobił miejsce Hampelowi, który odzyskał pierwsze miejsce. Okrążenie później Gollob jadąc w identyczny sposób wywiózł na zewnętrzną Hampela, w wyniku czego zawodnik Unii Leszno spadł na trzecią pozycję. Wreszcie na ostatnim kółku, Gollob znowu wybrał orbitę i wyprzedził go Holder.
Celowo podkreślam, że Gollob trzykrotnie pojechał w ten sam sposób - wybrał zewnętrzny tor jazdy. Oczywiście wyprzedzał Hampela po wewnętrznej, ale jazdę w łuku kontynuował zewnętrznym torem jazdy. Po zakończeniu biegu, na stadionie im. Alfreda Smoczyka rozległy się głośne gwizdy. Towarzyszyły one Gollobowi także wtedy, kiedy szedł na dekorację, udzielał wywiadów telewizyjnych, czy też odbierał nagrodę. Przyznam szczerze, że byłem zniesmaczony nie tyle postawą Golloba, co zachowaniem kibiców, którzy moim zdaniem popsuli swoimi gwizdami najciekawsze zawody w historii Grand Prix rozgrywanych na torze w Lesznie. Przypomnę, że nie były to mistrzostwa świata par, w którym Gollob miał obowiązek jazdy drużynowej i dowiezienia wspólnie z Hampelem podwójnego zwycięstwa do mety. Czy wywiózł Hampela celowo? Twierdzę, że nie. Wystarczy przeanalizować bieg, aby stwierdzić, że za każdym razem wybierał ten sam tor jazdy. Jak się później okazało był to wybór błędny. Konsekwencją tego błędu było najpierw wywiezienie Hampela. Gollob w tym momencie nie wyciągnął wniosków, bo już na trzecim łuku Holder się do niego zbliżył i powinien być to dla niego sygnał ostrzegawczy. Konsekwencją drugiego błędu była utrata prowadzenia. Jeżeli można mieć o coś pretensje do Tomasza Golloba, to tylko o to, że nie wygrał biegu finałowego. Powinien jechać po zewnętrznej, ale nie aż tak szeroko. Na pewno jednak nie można mieć pretensji do niego o to, że chciał wygrać ten bieg, czym utrudnił zadanie Jarosławowi Hampelowi. Zdaję sobie sprawę, że serca większości kibiców na stadionie biły dla Hampela. Ich reakcja po zakończeniu biegu była jednak zbyt emocjonalna.
Zarówno Tomasz Gollob, jak i Jarosław Hampel po raz kolejny udowodnili, że należą do ścisłej światowej czołówki żużlowców. Obu powinniśmy okazywać za to szacunek, a nie żegnać rzęsistymi gwizdami. Apeluję zatem - nie gwiżdżcie na Golloba!