Turniej Grand Prix Europy będzie ostatnią tego typu imprezą odbywającą się na stadionie imienia Alfreda Smoczyka w Lesznie. Władysław Komarnicki ubolewa nad tym, że w przyszłym roku nie zostaną tutaj rozegrane zawody o indywidualne mistrzostwo świata. - Szkoda, że Leszno zniknie z mapy Grand Prix w przyszłym sezonie. Przyzwyczailiśmy się już do tego turnieju. Zawsze odbywały się tutaj jedne z pierwszych zawodów.
Były prezes Stali Gorzów przyznaje, że podczas organizacji Grand Prix w Gorzowie korzystał z wiedzy bardziej doświadczonych kolegów. - Nigdy się nie wstydziłem i nie wstydzę czerpania informacji od ludzi, którzy mają już jakiś dorobek, a leszczynianie niewątpliwie mają niezłe doświadczenie. Muszę przyznać, że ich podglądałem.
Władysław Komarnicki uważa, że na podium zawodów w Lesznie stanie aż dwóch reprezentantów Polski. - Jaki wynik przewiduje? Pierwszy Tomasz Gollob, drugi Jarosław Hampel, a trzeci myślę że może tutaj namieszać Crump.
Były włodarz gorzowskiego klubu twierdzi, że występ Przemysława Pawlickiego wśród najlepszych zawodników globu jest w pełni uzasadniony. - Bardzo się cieszę, że Przemek Pawlicki otrzymał dziką kartę, ponieważ uważam, że jest to młody człowiek, który zasłużył sobie na nią swoją postawą i jazdą. Musi jednak jeszcze trochę popracować, aby zbliżyć się do podium.