Robert Noga - Żużlowe podróże w czasie(7): I w Bytomiu na szlace jeżdżono

 / Mecz w Norrkoeping odwołany
/ Mecz w Norrkoeping odwołany

Żużel na Śląsku kojarzy się głównie z Rybnikiem i Świętochłowicami. I słusznie bo to przecież miejsca na żużlowej mapie naszego kraju niemal kultowe, szczególnie okraszony laurami i organizacją światowych finałów-Rybnik. Ale tychże miejsc było tutaj więcej.

W tym artykule dowiesz się o:

Kilka tygodni temu pisałem na łamach SportoweFakty.pl o katowickim torze na Muchowcu, dziś słów kilka o Bytomiu, bo i tam na przełomie lat 40-50 minionego wieku "grały żużlowe szafy". W 1948 roku, a więc roku kiedy debiutowały w naszym kraju drużynowe rozgrywki o mistrzostwo Polski, w tabeli II ligi z 1948 roku odnaleźć można zespół bytomskiej Polonii. I to na najbardziej eksponowanej, bo pierwszej pozycji. Gwiazdami tamtej drużyny byli przede wszystkim Jerzy Jankowski, reprezentant Polski w pamiętnym, pierwszym oficjalnym spotkaniu naszej reprezentacji z Czechosłowacją oraz Jan Paluch, który rok później w pierwszym finale Indywidualnych Mistrzostw Polski w Lesznie zdobył brązowy medal. Polonia wygrała więc II ligę w sezonie 1948 i awansowała do ligi I wraz z sąsiadami z Rybnika. Beniaminek spisywał się w niej bardzo dobrze, zajmując w końcowej tabeli wysokie czwarte miejsce. Jakie było wówczas zainteresowanie żużlem w tym śląskim mieście? Oddajmy głos nieocenionej w tym wypadku archiwalnej prasie: "Trójmecz o mistrzostwo I ligi żużlowej: LKM Leszno 24 punkty, Ogniwo Bytom 17 punktów, Budowlani Rybnik 13 punktów. 15 tysięcy widzów przyszło podziwiać na stadion bytomski reprezentanta Polski Smoczyka. Smoczyk jechał doskonale, był bezkonkurencyjny, wygrał wszystkie biegi. Osiągnął też najlepszy czas dnia, który jest zarazem nowym rekordem toru-124,5 s. Reprezentanci Polski błysnęli dobrą formą a maszyny ich były w należytym porządku. W czasie całych zawodów nie było ani jednego defektu i wypadku". Tak opisany został w krótkiej notatce trójmecz, który odbył się w Bytomiu 11 września 1949 roku. W nazwie drużyny pojawia się Ogniwo. Jak widać po odnotowanej frekwencji zainteresowanie bytomskich kibiców zawodami na torze było znaczne. Na potwierdzenie jeszcze jedna krótka relacja, tym razem z barażowego turnieju o miejsce w I lidze, który rozegrano, bez udziału drużyny miejscowej, 16 kwietnia następnego roku. "Kolejarze z Rawicza w lidze żużla. Eliminacyjne zawody o wejście do ligi żużlowej zgromadziły w Bytomiu 20 tysięcy entuzjastów sportu motorowego(…) W wyniku przeprowadzonych eliminacji do I Ligi Żużlowej zakwalifikowali się Kolejarze z Rawicza(…) Najlepszym zawodnikiem był Kapała z Rawicza. Poprawił on dwukrotnie rekord toru, który należał do Smoczyka".

Dla bytomian, tamten sezon 1950 nie był dobry, w lidze zajęli ostatnie miejsce. Nie spadli jednak, począwszy bowiem od roku następnego rozgrywki ligowe w naszym kraju uległy prawdziwej rewolucji. W lidze wystąpiło dziesięć zespołów, reprezentujących poszczególne zrzeszenia. Bytom po pewnych targach uczyniono siedzibą zrzeszenia "Ogniwo". Oznaczało to pozyskanie do składu kilku bardzo dobrych zawodników z innych ośrodków, między innymi późniejszego dwukrotnego mistrza Polski Włodzimierza Szwendrowskiego oraz Leszka Próchniaka. Szwendrowski tak oto opisywał w swoich wspomnieniach jak trafił na Śląsk: "W roku 1951 utworzona została centralna sekcja żużlowa w Bytomiu. Wkrótce przyszło do lubelskiego Ogniwa pismo powołujące mnie i Próchniaka do Bytomia na obóz. Była to dla mnie przyjemna niespodzianka". Lublinianin szybko został wielką gwiazdą i ulubieńcem tamtejszych sympatyków. Trudno się jednak temu dziwić, gdyż imponował naprawdę wielką formą. Oto dowód: "Bytom 10.06. Rewelacja z Lublina. Posiadająca w swych szeregach 3 kadrowiczów drużyna Stali odniosła niespodziewaną porażkę z reprezentacją Ogniwa 22:31. Rewelacją meczu był 20-letni Szwendrowski, który wygrał wszystkie biegi i ustanowił nowy rekord toru, lepszy od poprzedniego o 0,8 sekundy". Cztery miesiące później bytomskie Ogniwo odniosło największy sukces w swoim bardzo krótkim żywocie. 14 października 1951 roku na torze we Wrocławiu, reprezentujący go Szwendrowski został indywidualnym mistrzem Polski. Zgromadził 14 punktów, tyle samo co Alfred Spyra. Sędziowie rozstrzygnęli o mistrzostwie w kuriozalny sposób. Otóż podsumowali czasy wszystkich biegów dwóch liderów i wyszło im, że lepszy łączny czas ma Szwendrowski. Na tej podstawie to właśnie jemu przyznano mistrzowski tytuł, chociaż w bezpośrednim pojedynku lepszy był Spyra. Jak się miało okazać to indywidualne osiągnięcie Szwendrowskiego było "łabędzim śpiewem" speedwaya w Bytomiu. Decyzją władz centralnych począwszy od sezonu 1952 drużynę zrzeszenia „Ogniwo” przeniesiono do Łodzi. Żużel w mieście znanym potem między innymi ze sportowych dokonań chociażby piłkarzy Szombierek i Polonii, hokeistów Polonii czy judoków Czarnych pozostał jedynie sympatycznym epizodem.

Robert Noga

Komentarze (4)
avatar
ulla
21.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W Świętochlowiacah przed Skałką Śląsk jeździł na starym torze, zdaje się, że na terenie huty 
avatar
RECON_1
21.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kolejna fajna opowiesc z historii speedwaya, i temu sie ciesze ze Noga pisze na Sf, dzieki temu mozna poczytac o kawlkau starego speedwaya. 
Krystian
21.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na Śląsku jeszcze w latach dziewięćdziesiątych sporadycznie rozgrywano zawody w Rudzie Śląskiej. Był tam bardzo nietypowy profil pierwszego łuku. Ktoś wie jak obecnie wygląda ten tor? Zarósł ju Czytaj całość
avatar
Amadeusz
21.04.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
I tak właśnie zniszczono żużel w wielu miastach - robiąc centralne zrzeszenia... Bardzo szkoda, bo niestety na przykład w 1958 roku startowały zespoły z Czeladzi, Piły, Krosna, Śremu, czy 2 klu Czytaj całość