Oskar Ajtner Gollob - skromny crossowiec zaczynający przygodę z żużlem

Środa była ważnym dniem dla Oskara Ajtnera Golloba. Wreszcie zadebiutował on w oficjalnych zawodach. Nie wyprzedził żadnego rywala, ale okazuje się, że to skromny młody człowiek, który po prostu zna swoje miejsce w szeregu i z podziwem patrzy na resztę młodych zawodników.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwsze zawody

W Gdańsku Oskar Ajtner Gollob skorzystał ze swojej szansy i wystąpił w 1/2 krajowych eliminacji do Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Nie pokonał żadnego rywala, ale chciał spisać się jak najlepiej. - Były to moje pierwsze oficjalne zawody. Bardzo chciałem dobrze pojechać. Starałem się i nie jestem z siebie zadowolony - powiedział ambitny młody sportowiec, który zna swoje miejsce w szeregu. - Cieszę się z tego, że mogłem brać w nich udział. W środę widziałem jak ścigają się czołowi polscy juniorzy, bardzo dobrzy zawodnicy, którzy potrafią wyprzedzać na trasie. Tor też był doskonale przygotowany, pogoda sprzyjała - zachwala.

Przez pryzmat nazwiska

W zimę w mediach aż huczało na temat przyszłości młodego bydgoszczanina. Oskar Ajtner Gollob pochodzi z żużlowej rodziny. Jest dumny z tego, kim jest, ale chce też sam zbudować własny wizerunek, aby nie patrzono na niego tylko jako osobę z utytułowanej rodziny. - Bardzo dobrze, jak będą mnie tak postrzegać. Jestem dumny ze swojego nazwiska, ale nie chcę żeby odbierali to tak, że jestem tylko synem mojego ojca. Mam jednak świadomość, że bez mojego taty nigdy nie znalazłbym się na jakichkolwiek zawodach. Bardzo jestem wdzięczny za to, że zawsze jest przy mnie. Ja tez ciężko pracuję na wynik, starałem się jak najbardziej, aby znaleźć się na zawodach w Gdańsku, jak i na każdych innych. Chciałbym żeby moja praca zaowocowała jak najszybciej, bo jestem niecierpliwy - zaśmiał się debiutant, mający świadomość jak wiele pracy trzeba włożyć w uprawianie speedwaya. - Przez zimę solidnie przygotowywałem się do tego sezonu i to musi zaowocować. Robię systematyczne postępy. Może tego nie widać w zdobytych punktach, bo zrobiłem tylko jeden na taśmie kolegi. Moim celem jest trenowanie, przygotowywanie się do każdych zawodów. Każdy mnie w tym wspiera, co jest bardzo ważne i liczę że to będzie trwało jak najdłużej - wyraził nadzieję młody zawodnik w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Oskar Ajtner Gollob na torze (fot. Michał Szmyd)
Oskar Ajtner Gollob na torze (fot. Michał Szmyd)

Szukanie jazdy

Dużo kontrowersji wzbudziły w ostatnich miesiącach wypowiedzi dziadka młodego zawodnika Władysława Golloba, który rzekomo chciał znaleźć miejsce dla swojego wnuka na przykład w Stali Gorzów. Sam Oskar zna swoje miejsce w szeregu. - Ja zacząłem jeździć dopiero siedem miesięcy temu nie licząc zimy. Przez pół roku przygotowywałem się do egzaminu na licencję żużlową i tak naprawdę jestem świeżo po licencji. Na razie nie mam w ogóle objeżdżenia, a inni chłopcy jeżdżą po 5-6 lat. Dzisiaj mogę ich tylko podziwiać zza ich pleców. Moja jazda nie wygląda jeszcze tak jak bym chciał, z czasem będzie to na lepszym poziomie - wyraził nadzieję Ajtner Gollob.

Zawodnik chce jeździć jak najwięcej, aby rozwijać swoje umiejętności. - Będziemy trenować i pracować, a także jeździć z zawodów na zawody, ile się tylko da. Chcę jeździć codziennie, to mi sprawia radość. Jak są zawody, w których mogę wziąć udział, to bardzo się z tego powodu cieszę - stwierdził żużlowiec. - W Gdańsku miałem być drugim rezerwowym, ale miałem bardzo wielkie szczęście i mogłem znaleźć się w składzie. Byłem na to przygotowany, że niemożliwe jest wyprzedzenie reszty kolegów na dzień dzisiejszy. Staram się wykonywać wszystko to, co potrafię w stu procentach, ale dużo mi brakuje - dodał skromny chłopak.

Jeszcze nie żużlowiec, a crossowiec na żużlu

Wielu żużlowców zaczyna swoją przygodę z tym sportem na miniżużlu, inni do licencji przystępują po kilku latach kręcenia kółek na dużym torze. Droga Ajtnera Golloba była zupełnie inna. - Ja jeżdżę od trzeciego roku życia na motocyklu motocrossowym. Przez cztery lata trenowałem ten sport profesjonalnie, a teraz mam do czynienia z zawodnikami z mistrzostw żużlowych - zauważył. - Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek z żużlowców pojechał na zawody motocrossowe i od razu znalazł się w czołówce. Jestem jeszcze crossowcem uprawiającym żużel, a nie żużlowcem. Będę się uczył, aby być postrzeganym jako żużlowiec i aby jeździć w przyszłości jeszcze lepiej od nich - zakończył.

Wygląda więc na to, że Oskar Ajtner Gollob wcale nie jest osobą mającą się za żużlowego mistrza. Ma świadomość, jak wiele czeka go ciężkiej pracy i jak wiele wyrzeczeń przed nim, aby móc walczyć z najlepszymi. Gdy będzie sumiennie podchodził do swoich obowiązków, to - biorąc pod uwagę jego zaplecze - ma szansę walczyć o wyższe cele. Potrzebuje do tego jednak jazdy w lidze, w której nie woziłby ogonów i stałego kontaktu z motocyklem żużlowym. Czas pokaże, czy powtórzy sukcesy słynnego ojca i wujka.

Młody zawodnik podczas debiutu w Gdańsku (fot. Tomasz Oktaba)
Młody zawodnik podczas debiutu w Gdańsku (fot. Tomasz Oktaba)
Źródło artykułu: