Mateusz Kędzierski: Na początek porozmawiajmy o startach w Wielkiej Brytanii, bo jak już wspomniałeś, w piątek przyleciałeś do Anglii, prawda?
Łukasz Sówka: Tak. Będziemy mieszkać u Sama Ermolenki, a już jutro (sobota - dop. red.) mamy pierwszy trening.
A jaka pogoda panuje obecnie w Anglii?
- Pogoda nie jest najgorsza. Nie pada, ale nie jest również zbyt ciepło. Około 12 stopni na plusie.
Przejdźmy do rzeczy. Już 11 marca wystąpisz w turnieju Ben Fund Bonanza. Jak zapatrujesz się na ten turniej, bo jak wiadomo, stawka będzie bardzo wymagająca.
- Na pewno nie będą to najłatwiejsze zawody. Jeżeli chodzi o stawkę zawodników, będzie to chyba najcięższy turniej w moim życiu. Między innymi dlatego przyjechałem do Anglii, żeby się uczyć. Na pewno Ben Fund Bonanza to będzie dla mnie dobra lekcja żużla, bo każdy z zawodników, którzy wystartują w turnieju, jest dużo bardziej doświadczony niż ja. Z pewnością dużo będę tutaj mógł się nauczyć. Myślę, że jest to duży krok w przód i liczę, że zaprocentuje to także w moich występach w lidze polskiej.
Jak to się stało, że w ogóle weźmiesz udział w tym turnieju?
- W załatwieniu tych zawodów pomógł nam prezes Wolverhampton Wolves - Chris van Straaten. Skontaktował się z organizatorami turnieju i zapytał się, czy mógłbym w nim wystąpić. Cieszę się, że się zgodzili.
Co sądzisz o organizacji charytatywnej Ben Fund, której organizatorzy zbierają fundusze na leczenie kontuzjowanych zawodników. Ostatnio pomogli m.in. w dojściu do pełni zdrowia Benowi Barkerowi.
- Na pewno cel jest bardzo szczytny. Każdego zawodnika może spotkać to, że kiedyś będzie potrzebował takiej pomocy. Organizatorzy zawodów w różny sposób pomagają kontuzjowanym zawodnikom i zbierają dla nich pieniądze na leczenie. To jest pozytywne.
Skoncentrujmy się teraz na rzeszowskim ośrodku żużlowym, do którego dołączyłeś w przerwie zimowej. 10 marca Dariusz Śledź zaplanował zgrupowanie w chorwackim Gorican. Z racji tego, że będziesz dzień później startował w turnieju Ben Fund Bonanza, zabraknie cię podczas tego obozu.
- Zgadza się. Jesteśmy w Anglii i do Polski planujemy przyjechać w przyszłym tygodniu, jeżeli pogoda dopisze, aby potrenować. Jeżeli aura nie będzie sprzyjała, będziemy szukać jazdy tutaj, żeby jak najwięcej pojeździć bezpośrednio przed turniejem.
Rozumiem, że weźmiesz już udział w sparingach z Tarnowem i Zieloną Górą?
Tak.
Czy możesz zdradzić szczegóły podpisania kontraktu z PGE Marmą? Początkowo w grę wchodziła jazda w Zielonej Górze, bądź w Ostrowie.
- Działacze z Zielonej Góry przedzwonili do mnie i poinformowali, że pani prezes (Marta Półtorak) chciałaby skontaktować się z tatą i tak to wszystko się zaczęło. Nasze negocjacje, jeżeli chodzi o podpisanie kontraktu, nie trwały długo. Czekałem również na ruchy działaczy z Ostrowa, ale nie mogłem sobie pozwolić na długie oczekiwanie, bo jak wiadomo, każdy chce się przygotować jak najlepiej do sezonu. Wtedy było już bliżej początku nowego sezonu, niż początku przerwy zimowej. Dlatego też, zdecydowaliśmy się na taką, a nie inną opcję.
Czy będziesz miał zapewnione miejsce w składzie rzeszowskiej drużyny?
- Nie ma czegoś takiego jak stałe miejsce w składzie drużyny. Każdy zawodnik musi sobie to wywalczyć. Podpisując kontrakt wiedziałem, że będę musiał wywalczyć sobie skład. To nie jest żadna nowość, bo każdy zawodnik może wypaść ze składu i nie wiem do końca jak się do tego pytania odnieść.
Pytam, bo ostatnio do PGE Marmy Rzeszów dołączył Damian Michalski, który na łamach prasy stwierdził, że takie miejsce w składzie będzie miał zapewnione.
- Ja nie chcę wypowiadać się na temat innych zawodników, żeby nikogo nie urazić. Nie odpowiem na to pytanie.
Oprócz ligi polskiej, planujesz starty na Wyspach Brytyjskich i w Danii. Czy jazda w Szwecji wchodzi w grę?
- Nie. Już pewnie wystarczy nam sama Anglia i Polska. W Danii nie mamy zapewnionego żadnego meczu. Mamy podpisany kontakt i jeżeli będzie taka okazja, że działacze będą chcieli, żebym wystartował w jakimś meczu i znajdę wolną chwilę, to na pewno będę chciał uczestniczyć w takich zawodach. Na pewno byłaby to dla mnie kolejna szkoła, jeżeli chodzi o jazdę na żużlu.
Jakim sprzętem będziesz dysponował w sezonie 2012?
- Mamy dwa nowe silniki i również te, które zostały zakupione w tamtym roku. Myślę, że będę dobrze przygotowany do sezonu i to wszystko będzie grało tak jak powinno.
Nie obawiasz się długich podróży do Rzeszowa, na które w ostatnich latach narzekał m.in. Rafał Okoniewski?
- Raczej nie powinno mi to przeszkadzać, bo na mecze w Polsce będziemy latać bezpośrednio z Anglii. Jest połączenie lotnicze, także nie będzie problemów.
Jaka zdobycz punktowa w pojedynczym meczu byłaby dla ciebie satysfakcjonująca?
- Myślę, że tak 5 punktów to byłoby już dobrze. W sam raz na początek.
A co sądzisz o składzie drużyny z Rzeszowa? Klub w przerwie zimowej zakontraktował m.in. Grzegorza Walaska i Jonasa Kylmaekorpiego.
- Mamy młody i waleczny zespół - tak można się do tego odnieść. Każdy chce coś sobie i kibicom udowodnić, dlatego też myślę, że możemy powalczyć o dość dobry wynik.
Niektórzy twierdzą na odwrót. Mówią, że PGE Marma Rzeszów będzie miała w swoim składzie starych wyjadaczy, bo średnia wieku seniorów będzie dosyć wysoka.
- Starzy wiekiem, młodzi duchem (śmiech).