Przyszłość Polonii Piła nadal stoi pod znakiem zapytania. Do skromnego "odjechania" sezonu potrzeba około półtora miliona złotych. W chwili obecnej do zapewnienia takiego budżetu jest jeszcze bardzo daleko, jednak vice prezes Andrzej Małecki zapewnia, że działacze cały czas robią co w ich mocy. - Nie jest jeszcze za wesoło. Próbujemy uruchomić ten pilski biznes, ale idzie to bardzo powoli. Coś się dzieje, ale nie jest to to, czego oczekiwaliśmy. Dalej próbujemy zebrać środki i się nie poddajemy. Na cały sezon pewnie trzeba zebrać od sponsorów ponad pół miliona. Teraz chodzi nam o ten początek, żebyśmy mogli spłacić zawodników. Później do kwietnia jest trochę czasu i będziemy dalej starali się zapewnić pozostałą część budżetu, bo inaczej rzeczywiście może być ciężko.
Od zawodników spływają sygnały, że tym razem nie zamierzają odpuszczać i jeżeli do końca lutego nie zostaną spłaceni, to złożą odpowiednie pisma do PZMot-u. Wówczas Polonii grozi nieprzyznanie licencji na sezon 2012. - Z pieniędzy, które na bieżąco wpływają do klubu staramy się spłacać zawodników. Tak będziemy robić aż do końca. Musimy uzbierać jeszcze minimum 60 tys. zł., aby pospłacać zaległości wobec zawodników. Szansa na zebranie tych funduszy jest. Cały czas jeździmy po firmach i mogę powiedzieć, że temat jest mocno pilnowany.
Mimo problemów Andrzej Małecki zapewnia, że klub cały czas szuka wzmocnień. Kontynuowane są rozmowy z Daniłem Iwanowem i Renatem Gafurowem. - Z Daniłem mamy ustalone, że chce startować w Pile i jesteśmy umówieni na konkretne rozmowy. Podpisu co prawda nie ma, ale zadeklarował, że chce u nas jeździć. Z Gafurowem jeżeli się uda dogadać, to nie wcześniej niż na początku marca. On też wyraża chęć startów, ale żąda kwoty za podpis. Jego wymagania są cały czas podobne jak wcześniej.