- W Drzonkowie jestem drugi raz. Można powiedzieć praktycznie, że jeżdżę z balu na bal. Tydzień temu byłem zaproszony do Warszawy na Galę Sportu. Byłem tam już trzeci raz i jak co roku byłem zaskoczony wielkim profesjonalizmem. Wszystkim działaczom sportowym i sportowcom życzę oraz na pewno będę namawiał do tego, żeby chociaż raz w życiu byli na ogólnopolskiej Gali Sportu w Warszawie, w Teatrze Polskim. To jest coś, czego nie da się opowiedzieć. Trzeba to zobaczyć i przeżyć. Po tygodniu przyjechałem do Drzonkowa, bo uważam, że impreza roku to ogromne wyróżnienie dla mojego klubu i zarządu oraz miasta, radnych i prezydenta - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Władysław Komarnicki.
Prezes Stali Gorzów podkreślił, że nagroda za imprezę roku jest uhonorowaniem niemałego trudu włożonego w organizację. -To jest sukces, z którego jestem bardzo dumny. Na imprezę roku trzeba bowiem bardzo się napracować. Nikt nie daje nic za darmo. Żeby dostać imprezę roku, trzeba było przejść atest pod tytułem Drużynowe Mistrzostwa Świata Juniorów, później pięknie obsłużyć baraże i dopiero potem sprawdzić się w finale. Jestem z tego tytułu bardzo dumny i powiem nieco nieskromnie - wcale nie jest to dla mnie duże zaskoczenie, że dostałem to wyróżnienie.
W piątek na Balu Mistrzów Sportu podsumowany został 2011 rok. Jaki on był dla Władysława Komarnickiego? - Najważniejsze jest to, że wszyscy w mojej rodzinie są zdrowi. To po pierwsze. Po drugie wszystkie firmy, które stworzyłem, funkcjonują w sposób profesjonalny i właściwy. Z tego tytułu jestem bardzo dumny. Rok 2011 chciałbym ocenić jako bardzo dobry, dlatego że wszystko, o czym sobie zamarzyłem zostało zrealizowane. Poza pewnym drobiazgiem, o którym nie będę może mówił - zakończył z uśmiechem szef gorzowskiego żużla.
Natomiast co do spraw czysto zwiazanych ze sportem zuzlowym nie mozna do niego m Czytaj całość