Matej Ferjan: W Ekstralidze jest znacznie trudniej

Matej Ferjan jest bardzo znaną postacią w naszym kraju. Słoweniec, posiadający również węgierski paszport od kilku lat z powodzeniem startuje w naszym kraju. Od dwóch sezonów Ferjan broni barw Caelum Stali Gorzów, z którą w minionym sezonie wywalczył przepustkę do startów w Ekstralidze. Kilkuletnia banicja w najwyższej klasie rozgrywkowej dała jednak szybko o sobie znać i na początku sezonu Słoweniec spisywał się przeciętnie.

Z meczu na mecz Ferjan poczyna sobie jednak coraz śmielej i w ostatnim pojedynku w Częstochowie był obok Rune Holty i Tomasza Golloba najjaśniejszą postacią w ekipie trenera Stanisława Chomskiego. Osiem punktów na niewiele się jednak zdało i gorzowianie ulegli liderowi tabeli 55:38. - Nie jestem do końca zadowolony ze swojej postawy. Dawno nie startowałem na częstochowskim torze, w związku z czym, na początku spotkania miałem pewne obawy. Myślę, że tor był dobry dla wszystkich zawodników. Był lekko "pod koło", a ja szczerze mówiąc przepadam za takimi torami. Duże znaczenie miało wyjście spod taśmy. Jeśli zanotowałeś doby start, miałeś szansę na zdobycie sporej liczby punktów. Największym rozczarowaniem była w naszym ekipie postawa juniorów i w rezultacie wynik jest, jaki jest - mówił po spotkaniu sympatyczny Słoweniec.

Ferjan nie ustrzegł się jednak błędów w niedzielnym pojedynku. W swoim trzecim starcie Słoweniec na drugim wirażu nie opanował motocykla i wykręcił efektownego "bączka". Zawodnik gorzowskiego klubu tak długo zwlekał z opuszczeniem toru, że o mały włos, a z impetem nie wpakowaliby się w niego Sebastian Ułamek oraz Lee Richardson. - Myślę, że pojechałem za bardzo po wewnętrznej i w dodatku złą ścieżką i obróciłem się w koło. Była to, jednak tylko i wyłącznie moja wina - mówi Słoweniec.

Przez kilka ostatnich sezonów Ferjan startował na zapleczu Ekstraligi. Jak sam stwierdził, w najwyższej klasie rozgrywkowej poprzeczka zawieszona została znacznie wyżej, co na początku sezonu odbiło się na jego dyspozycji. Słoweniec rozkręca się jednak z meczu na mecz i z pewnością działacze gorzowskiego klubu będą mieli jeszcze z niego sporo pożytku. - Na pewno w Ekstralidze jest znacznie trudniej. Dodatkowo startuję z niekorzystnym numerem czwartym i w pierwszych biegach muszę startować z bardziej zewnętrznych pól startowych, a dodatkowo mam koło siebie zawodników z najwyższej światowej półki, często z Grand Prix. Za każdym razem staram się jednak dawać z siebie wszystko. Zawsze chcę dobrze wyjść spod taśmy i jechać do przodu, nie patrząc na innych - dodaje.

Słoweniec nie ma jasno sprecyzowanych celi na nadchodzące tygodni. Jak sam twierdzi, chce w każdym spotkaniu pozostawić po sobie jak najlepsze wrażenie, tak by nie zawieść swoich pracodawców. - Każde zawody traktuje bardzo poważnie. Za każdym razem będę starał się zdobyć, jak najwięcej punktów. Mam nadzieję, że moje wyniki będą szły w górę. Na razie są często niezadowalające, dlatego też zrobię wszystko, aby było tylko lepiej - kończy.

Komentarze (0)