Hans Andersen: Prezes Polny dotrzymał słowa

Ostatnie lata nie są udane dla Hansa Andersena. Pozycja Duńczyka, który jeszcze niedawno był jednym z topowych zawodników cyklu Grand Prix, podupadła na tyle, że co niektórzy skazują go na drugą ligę. Zawodnik ma za sobą fatalny sezon w Gorzowie, zaś wcześniej nie najlepiej wiodło mu się w Toruniu i w Gdańsku.

W Lotosie Wybrzeże Andersen startował w sezonie 2009, kiedy to miał być liderem ówczesnego beniaminka Speedway Ekstraligi. Duńczyk zawiódł oczekiwania działaczy i kibiców, a nadmorski zespół spadł z ligi. Mało tego, klub, który borykał się z trudnościami finansowymi, przez długi czas zalegał popularnemu "Bajkopisarzowi" pieniądze.

Informacje o zaległościach względem nie tylko Andersena, ale również wobec innych zawodników, przez długi czas krążyły po Polsce i za granicą. Jeszcze przed sezonem 2011 prezes Polny deklarował, że długi powstałe po pechowej przygodzie z Ekstraligą w 2009 roku są już praktycznie spłacone.

W mediach próżno było jednak szukać potwierdzenia tych informacji przez samych zainteresowanych, a w tym, między innymi właśnie Andersena. Dopiero teraz Duńczyk w rozmowie dla oficjalnej strony Speedway Grand Prix, potwierdził, iż gdański klub spłacił względem niego wszystkie długi. - Wciąż krążą pogłoski, wedle których Gdańsk nie płaci swoim zawodnikom. Chciałbym potwierdzić, że ze mną klub rozliczył się co do grosza. Trochę to zajęło i nawet zacząłem mieć wątpliwości czy to nastąpi, ale prezes Polny cały czas zapewniał, że zrobią to najszybciej jak tylko to możliwe. Zaległe pieniądze otrzymałem jeszcze przed startem tego sezonu, więc pełen szacunek dla gdańskiego klubu za dotrzymanie danego słowa - powiedział Andersen.

Zastanawiający jest fakt dlaczego taka wypowiedź ukazała się w mediach dopiero teraz skoro jak twierdzi sam zawodnik, sprawa jest już dawno zakończona? Czyżby Duńczyk liczył na ponowny angaż w gdańskim klubie? Po minionym sezonie (w 33 wyścigach uzyskał średnią zaledwie 1,030 pkt) z całą pewnością jest mu bardzo ciężko znaleźć zespół w polskiej Ekstralidze. Zwłaszcza, jeśli w dalszym ciągu wycenia swoje usługi tak, jak w ostatnich latach.

- Zawodnik potwierdził to, o czym ja mówiłem już od dawna. Czemu powiedział o tym teraz? Nie wnikam, my w klubie mamy czyste sumienie - mówi Maciej Polny, który pytany o ewentualny powrót Andersena do Gdańska odpowiada zdecydowanie: - Nie było i nie ma takiego tematu. Ewentualne pozostanie w klubie Thomasa H. Jonassona i pozyskanie Maksima Bogdanowa stwarzają sytuację, w której powrót Andersena zdaje się zupełnie nierealny.

Komentarze (0)