Skompletowanie pełnej obsady XVII Turnieju o Puchar Burmistrza Gminy Rawicz było nie lada sztuką i problemem.
Dariusz Cieślak: Zgadza się. Tak naprawdę to mieliśmy do wtorku wszystko zapięte na ostatni guzik, niestety później sprawa się skomplikowała z ligą szwedzką. Mam tutaj na myśli Andreasa Jonssona i naszych zawodników, czyli Erica Anderssona i Antona Rosena. Mecz, w którym miał pojechać Jonsson, został przełożony z wtorku na niedzielę i niestety Andreas nie mógł do nas przyjechać. Nasi zawodnicy musieli się stawić na obowiązkowym treningu przed wtorkowymi zawodami. Później też kilku zawodników nam wypadło, chociażby Tomek Jędrzejak, który cały czas ma problemy z kolanem, ale udało nam się załatwić innych zawodników. Mimo że niektórzy dowiedzieli się na ostatni moment, przyjechali, przyjęli nasze zaproszenie, za co im bardzo serdecznie dziękuję. Sądzę, że turniej był udany, frekwencja w miarę dopisała, więc pozostaje nam tylko się cieszyć.
Burmistrz, jako włodarz miasta i patron turnieju, wyrażał zadowolenie i zapewnił, że jeszcze za swojej kadencji trzykrotnie chce otwierać te zawody. Czy będzie je otwierał razem z prezesem Dariuszem Cieślakiem?
- Szczerze powiedziawszy, na pewno burmistrz dokona otwarcia kolejnych edycji. Ja, tak jak już wcześniej powiedziałem, chcę zrezygnować z funkcji prezesa, zapowiedziałem to na początku sezonu, by uniknąć niejasności z tym związanych. Na ten moment taka jest decyzja a nie inna, a co nam życie jeszcze przyniesie, to zobaczymy.
Speedway w Rawiczu przechodzi najcięższe lata po jego reaktywacji. W jakiej kondycji finansowej, organizacyjnej i sportowej znajduje się klub?
- Organizacyjnie na pewno nie jest źle, sądzę, że jesteśmy w stanie organizować naprawdę duże imprezy i niejednokrotnie to udowadnialiśmy. Sportowo, wiadomo, inne plany były przed sezonem, a życie je bardzo szybko zweryfikowało. Początek sezonu nie był taki, jakiego byśmy wszyscy oczekiwali, myśleliśmy, że wszystko potoczy się nieco inaczej, jednak postawa niektórych zawodników spowodowała, że jesteśmy w takim miejscu w jakim jesteśmy. Są jeszcze przed nami trzy mecze. Jeżeli wygramy z nich przynajmniej dwa, u siebie z Ostrowem i jeden z wyjazdowych, czy to w Opolu, czy w Krakowie, to będziemy na piątym miejscu. Wtedy nie byłoby aż tak źle patrząc przez pryzmat tego, że prawie cały czas zajmowaliśmy ostatnie miejsce w tabeli. Jeżeli chodzi o sprawy finansowe, to mogę wszystkich zapewnić, że jeżeli odejdę, to tylko wówczas, gdy Kolejarz będzie wyprowadzony na zero.
W tym roku klub z Rawicza, pierwszy raz w historii, startuje pod nazwą sponsora tytularnego jakim jest firma Rawag. Jak wygląda współpraca Kolejarza z tą firmą i czy są szanse na przedłużenie umowy?
- Współpraca układa się bardzo dobrze. Nie ukrywam, że mam bardzo dobre stosunki z prezesem zarządu, panem Andrzejem Woziwodzkim z firmy Rawag. Ta firma jest z nami od samego początku, od 1996 roku, czyli od reaktywacji sportu żużlowego w Rawiczu. Przed sezonem dogadaliśmy się i zostali oni naszym sponsorem tytularnym. Patrząc na rozmowy, które wstępnie przeprowadziliśmy, mogę powiedzieć, że chęć współpracy jest i sądzę, że umowa zostanie przedłużona.
Wielu zawodników chwali sobie klub z Rawicza. Nie ma tutaj astronomicznych kontraktów, pieniądze za jazdę, mimo że małe, są pewne. Niektórzy powołują się także na markę nazwiska Cieślak w żużlu. Przytoczyć można słowa Sebastiana Aldena, który mawiał: "póki prezesem będzie Dariusz Cieślak, tak długo ja zostanę w Rawiczu".
- No tak, i po części mnie to przeraża, że niektórzy zawodnicy właśnie tak mówią (śmiech), patrząc poprzez pryzmat mojego odejścia. Wracając do pierwszej części pytania, na pewno tak jest. Mamy ustalone pewne limity kwot, które płacimy za punkty i podczas rozmów z zawodnikiem próbujemy oczywiście negocjować, bo taka jest nasza rola. Zawodnik oczywiście próbuje wynegocjować jak najwięcej dla siebie. Jeżeli gdzieś spotykamy się po środku i to nie przekracza tych barier, to z takim zawodnikiem dochodzimy do porozumienia. Ja wychodzę z założenia, że lepiej rozstać się przed sezonem w przyjaźni a nie obiecywać gruszki na wierzbie, a później się gdzieś tam ganiać dookoła szatni czy uciekać przed tym zawodnikiem, bo są takie zaległości, a nie inne. Ja nikomu nigdy w kieszeń nie zaglądam, ale jak słyszę czasami co robią inne kluby, czy to pierwszoligowe, czy drugoligowe, jakie podpisują chore kontrakty z zawodnikami, to woła to tylko i wyłącznie o pomstę do nieba. My płacimy tyle ile możemy i dlatego nie mamy wielkich zadłużeń. Wiadomo, zadłużenia w sporcie żużlowym były, są i będą i to jest niestety nieuniknione w większości klubów. Chociażby z tego względu, że nigdy nie wiemy, czy sponsor nie wycofa się w trakcie sezonu, mimo że jest podpisana umowa. Tak naprawdę nie wiemy ile dani zawodnicy zrobią punktów w meczu, nie wiemy ile mamy do wypłaty i tak samo nie wiemy ilu kibiców przyjdzie na to spotkanie. Gdzieś tam z naszego kilkunastoletniego doświadczenia wiemy, na jakie pieniądze możemy liczyć ze strony kibiców, wiemy na jakie pieniądze możemy liczyć od sponsorów i zawsze staramy się zmieścić w tych granicach. Udaje się nam już trzeci rok z rzędu zdobyć licencję bezwarunkową, jeżeli pojawiała się warunkowa, to nie była ona związana w żaden sposób z finansami. Mam nadzieję, że tak samo będzie w tym roku, a co będzie w przyszłym, zobaczymy.
Ostatnimi czasy ze wzmożoną inicjatywą wystąpili kibice Kolejarza Rawag Rawicz. Wiem, że część pomysłów udało się zrealizować.
- Wiem, że pomysły ukazały się na naszym forum internetowym. My, jako klub, od razu mówiliśmy, że jesteśmy bardzo otwarci na tego typu inicjatywy kibiców, bo to dla nich robimy ten żużel, a nie dla siebie. Każdy z nas ma coś innego w życiu do roboty i niech mi wszyscy uwierzą, nikt z rawickiego żużla nie żyje, mówię tutaj o kierownictwie czy o ludziach pracujących dla żużla. Wszyscy pracują społecznie, cały czas staramy się wszystko wykonywać własnymi siłami. Jest ciężko, czasami bycie prezesem, czy członkiem zarządu można porównać do żebrania i taka jest prawda. Niestety, taka jest nasza rola i mam nadzieję, że chociaż z tego się dobrze wywiązujemy.
Nie do końca jasna jest sytuacja dwójki seniorów, mam tutaj na myśli Alana Marcinkowskiego oraz Marcina Sekulę.
- Marcin Sekula na ten moment jeździ tylko w lidze niemieckiej. W ostatniej rozmowie zapewniał mnie, że gdzieś tam za jakiś czas będzie gotowy do jazdy w Kolejarzu. Niemniej jednak sezon zbliża się ku końcowi, zostały ledwie trzy mecze i jakoś tej gotowości nie widać. Darzę Marcina dużą sympatią i szacunkiem, ale musimy znaleźć złoty środek - czy tylko liga niemiecka, czy także polska znajdzie się w obrębie jego zainteresowań. Jeżeli chodzi o Alana Marcinkowskiego, rozstaliśmy się już przed sezonem, ponieważ nie udało nam się dojść do porozumienia. Ze swojej strony życzę Alanowi wszystkiego najlepszego, szkoda, że się nie udało. Był zawodnikiem, który potrafił zdobywać wiele punktów i cieszył swoją ambitną jazdą kibiców z Rawicza. Niestety, nie wszystko można przeskoczyć, stało się tak jak się stało i Alan w tym roku w naszych barwach już nie wystąpi.
Pojawił się pomysł, by od sezonu 2012 utworzyć dwie ligi. Powiększeniu ulega Speedway Ekstraliga, uzupełnieniu pierwsza liga. Wobec powyższego może zabraknąć zespołów do rywalizacji w najniższej klasie rozgrywkowej.
- System trzech lig w Polsce teoretycznie jest rozwiązaniem najlepszym, pod warunkiem, że wszystkie ligi są w miarę pełne, tak jak chociażby w tym roku, gdzie druga liga ma czternaście czy szesnaście meczów. Wtedy jest OK. Jeżeli faktycznie jeszcze dwa zespoły ubędą z drugiej ligi, czyli zostanie pięć czy sześć, to nie czarujmy się, jedynym rozwiązaniem będzie połączenie pierwszej i drugiej ligi. W tym przypadku będę popierał takie rozwiązanie. Jeżeli natomiast jest siedem, osiem zespołów, to system trzech lig jest dobrym rozwiązaniem. Na ten moment budżety klubów z pierwszej i drugiej ligi są tak zróżnicowane, że nie mielibyśmy żadnych szans.
Na zakończenie chciałbym pozdrowić kibiców Kolejarza i podziękować im za obecność oraz wsparcie w tym sezonie. Mam nadzieję, że jeszcze na meczu z Ostrowem, zarówno my jako klub, jak i zawodnicy pokażą się z dobrej strony, a oni, kibice, nas nie opuszczą i w licznej grupie stawią się na tym spotkaniu.