Ryszard Dołomisiewicz dla SportoweFakty.pl: Prawie cała szesnastka może walczyć o medal

Zdjęcie okładkowe artykułu:  / Na zdjęciu: Ryszard Dołomisiewicz
/ Na zdjęciu: Ryszard Dołomisiewicz
zdjęcie autora artykułu

W sobotę na torze w Lesznie zostanie rozegrany finał Indywidualnych Mistrzostw Polski. Wiadomo już, że w tych zawodach zabraknie aktualnego mistrza świata, Tomasza Golloba. Pod jego nieobecność do roli faworyta urasta Jarosław Hampel. Ryszard Dołomisiewicz, były świetny żużlowiec bydgoskiej Polonii przestrzega jednak przed koronowaniem "Małego" jeszcze przed turniejem.

W tym artykule dowiesz się o:

- Na tym etapie nie ma już słabych zawodników. Prawie cała szesnastka może walczyć o medal. Na pewno jedną z głównych ról może odegrać jeżdżący ostatnio świetnie Piotr Protasiewicz. Jednak w tej chwili jakieś typowanie to bardziej wróżenie z fusów. Wiele mówi się o Jarosławie Hampelu. Zwróćmy jednak uwagę, iż ten żużlowiec od pewnego czasu ma fenomenalną passę zwycięstw i znakomitych występów. Każda seria musi się kiedyś skończyć. Nie można odjechać tak wielu spotkań bez potknięcia. Chociaż Hampel oczywiście również należy do faworytów leszczyńskiego finału. Swoją kapitalną formę potwierdził na przykład podczas meczu ligowego w Gorzowie, gdzie nikt nie mógł go doścignąć, mimo że startował na wyjeździe - mówi Ryszard Dołomisiewicz.

Były żużlowiec Polonii Bydgoszcz uważa, że obecność juniorów w finale IMP nie jest przypadkowa i należy się z nimi liczyć w kontekście walki o podium. - Absolutnie nie można lekceważyć młodzieżowców. Brawura, szaleństwo i fantazja, którą ma się w tak młodym wieku, mogą tu podziałać na ich korzyść. Spodziewałbym się jednak, że nie dadzą rady rutyniarzom i raczej zajmą miejsca w drugiej ósemce zawodów. W takich turniejach to doświadczenie często bierze górę. Ci żużlowcy w większości są jeszcze prowadzeni przez swoich rodziców, co także nie jest bez znaczenia. W każdej chwili mogą zaczerpnąć od nich porady w różnych sprawach.

Ryszard Dołomisiewicz jest zdania, iż szanse na jeden z medali mają także zawodnicy klubu, z którym był związany w trakcie swojej kariery. - Oczywiście I liga a Ekstraliga to przepaść. Sytuacja wygląda jednak zgoła inaczej w turniejach indywidualnych, jak np. finał IMP. Przecież zarówno Walasek, jak i Gapiński nie ograniczają się jedynie do startów na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. Regularnie jeżdżą w zawodach poza granicami naszego kraju i tam mają okazję rywalizować z całą plejadą najlepszych zawodników. Tak więc na pewno nie są na straconej pozycji. Co prawda Gapiński miał w zeszłym roku bardzo poważną kontuzję i ten sezon jest dla niego trochę "powrotem" do żużla na wysokim poziomie, ale on również jest w stanie osiągnąć dobry rezultat - zakończył.

Źródło artykułu: