Leszczyński zespół w dalszym ciągu trapi plaga kontuzji. W pełni sił nadal nie są Damian Baliński, Jurica Pavlic, a dopiero niedawno kontuzję wyleczył Adam Skórnicki. Bezsprzecznie faworytem dwumeczu będą torunianie, którzy okazali się najlepsi w rundzie zasadniczej. Tomasz Lorek, komentator stacji Polsat Sport nie skazuje jednak na pożarcie leszczyńskiej ekipy. - Zapowiada się to ekscytująco bez dwóch zdań. Wcale Unibax nie jest faworytem na tip top, bo Leszno do tej pory może się odbudować. Zobaczymy, jaki będzie stan "Skóry", "Ballyego" i Pavlicia. Zdaję sobie sprawę, że będzie im brakowało jazdy, bo od razu nie wsiądą na motor i nie będą robić po dziesięć punktów. Inaczej jest jednak, gdy dwójka liderów Jarek Hampel i Troy Batchelor mają wsparcie wśród kolegów z zespołu. Inaczej się wtedy zespół nastawia. Nie skazywałbym Leszna na pożarcie. Za Toruniem stoi potencjał finansowy i kadrowy. Świetnie dysponowany "Saletra". Niegdyś lider Częstochowy, a teraz znakomicie czuje się w Toruniu. Do tego Chris Holder, który jest jednak trochę przemęczony. Powoli łapie zadyszkę, ale ma na głowie Polskę, Anglię, Szwecję i Grand Prix, a do tego pamiętajmy, że miał poważnego "dzwona" podczas mistrzostw Australii i leczył się wówczas u "Lejka" Adamsa. Był solidnie poobijany i opóźnił przylot do Anglii, czego nie miał w zwyczaju czynić. Jest jeszcze młody Jepsen Jensen. Myślę jednak, że Leszno może psikusa sprawić. Zwróćmy jeszcze uwagę na emocjonalne podejście Sławka Kryjoma do sprawy. Tyle lat przepracował w Lesznie, a teraz przeniósł się do Krzyżaków. To nie będą wbrew pozorom mecze do jednej bramki - uważa Lorek.
Oczy wszystkich kibiców skierowane będą jednak na derby Ziemi Lubuskiej, które od dawna elektryzują kibiców. Faworyta tego dwumeczu wskazać nie sposób. - Derby Ziemi Lubuskiej to sama śmietanka. Niby więcej przemawia za Zielonką, ale nasuwa się pytanie, czy Jonas Davidsson nadal będzie takim dżokejem, jakim był w Rzeszowie. Oba zespoły darzą się szacunkiem, ale wiadomo, że sąsiedzi nigdy nie czują do siebie specjalnej mięty. Wielu zastanawia się też nad formą Hansa Andersena. Dla mnie to wciąż kawał zawodnika. Ktoś, kto wygrywa cztery turnieje Grand Prix potrafi jeździć na żużlu. To mówi samo za siebie. Pojedynkom na Ziemi Lubuskiej na pewno będzie towarzyszyć więcej emocji i większy ciężar gatunkowy. Stal Gorzów wreszcie jest w czwórce i podejdzie skrupulatnie do tego. Czesiu Czernicki to wybitny strateg. Zespołowość jest po stronie Zielonej Góry, ale dwójka liderów, która jest w stanie szarpnąć w każdej chwili i do tego świetny Zmarzlik na rezerwie daje więcej atutów gorzowianom. To są mecze, gdzie może decydować dyspozycja dnia i losowe wypadki. Zobaczymy sytuację, kiedy kontuzji uległ Rafał Dobrucki. Zespół nagle pękł, mimo że ma znakomitych zawodników na czele z Gregiem Hancockiem. Greg to mega gość. Dla mnie to taki Rafael Nadal na żużlu. Ciężko powiedzieć, kto będzie mistrzem Polski. Aura nie rozpieszcza i nie wiadomo, czy październikowe finały rzeczywiście odbędą się w zaplanowanym terminie. Myślę, że także sytuacja w Grand Prix może rzutować na mecze ligowe. Jeśli jakiś zawodnik Zielonej Góry, czy Gorzowa nie będzie miał o co walczyć w Grand Prix, to skoncentruje się bardziej na mecze ligowe - kończy Tomasz Lorek.
Unia Leszno zdaniem Tomasza Lorka nie stoi na straconej pozycji w półfinałach