Cichy bohater Włókniarza Częstochowa

Bez wątpienia 17-letni Artur Czaja niedzielny mecz z Tauronem Azoty Tarnów zapamięta na długo. W 12. gonitwie dnia pokonał Krzysztofa Kasprzaka i tym samym sprawił sobie wiele satysfakcji, zaś częstochowskim kibicom mnóstwo radości.

- Bardzo się cieszę, że wygrałem ten bieg. W meczu z Tarnowem w rundzie zasadniczej też prowadziłem przed Kasprzakiem przez pół prostej, ale wtedy się nie udało. Teraz nawet nie zakładałem zwycięstwa. Chciałem przywieźć co najmniej jeden punkt. Tymczasem dowiozłem do mety dwa oczka i jestem bardzo szczęśliwy - mówił po spotkaniu wychowanek Włókniarza Częstochowa.

Zwycięstwo Artura Czai z Krzysztofem Kasprzakiem ma także dodatkowy wymiar. Był to bowiem pierwszy ligowy triumf częstochowskiego juniora nad seniorem w tym sezonie. - Nawet o tym nie wiedziałem. Tym bardziej się cieszę. Na dodatek przyjechałem za plecami "Griszy", a jego bardzo lubię. To jest mój kolega i podwójne zwycięstwo z nim to dla mnie duża przyjemność - oznajmił 17-letni reprezentant Lwów.

Młodzieżowiec biało-zielonych opowiedział także, jak z jego perspektywy wyglądał, wydaje się, najlepszy jak dotychczas jego wyścig w żużlowej karierze. - Na wejściu w pierwszy łuk zerknąłem na "Griszę" i wiedziałem, że wyjedzie on do bandy, więc starałem mu się nie przeszkadzać. Później na prostej dojechałem do "Griszy" i przyblokowałem Kasprzaka. Potem już tylko próbowałem bronić się przed jego atakami i to mi się udało. Był bardzo blisko mnie i słyszałem, którędy podążał - stwierdził cichy bohater częstochowian w starciu z Jaskółkami.

Czaja przed Kasprzakiem

Po tej odsłonie jeden z częstochowskich fotoreporterów będąc pod wrażeniem jazdy zawodnika Włókniarza błędnie stwierdził - Ale ten Artiom zasuwa.. Artur Czaja skromnie zareagował na porównanie jego jazdy w tej gonitwie do poczynań młodszego z braci Łagutów. - Imiona mamy podobne (śmiech), ale myślę, że po prostu się pomylił - odparł 17-latek.

W rozmowie z Arturem nawiązaliśmy również do przebiegu całego spotkania, które początkowo przebiegało pod dyktando przyjezdnych, a ostatecznie zakończyło się dobrze dla gospodarzy. - Nie mam pojęcia, co miało wpływ na ten zwrot akcji. To jest żużel, tutaj wiele czynników składa się na wynik. Tor, motocykle, zawodnicy. Najważniejsze, że wygraliśmy ten mecz - powiedział Czaja.

Ośmiopunktowa zaliczka może być różnie interpretowana. Fakt jest taki, że w rundzie zasadniczej Włókniarz w Tarnowie został wręcz rozbity. - Uważam, że wtedy w Tarnowie po prostu nam nie wyszło. To nie był nasz dzień i przegraliśmy. To jest sport. Myślę jednak, że teraz wszyscy damy z siebie więcej niż sto procent możliwości i wygramy zapewniając sobie utrzymanie - zakończył uśmiechnięty Artur, który w niedzielę dla Włókniarza zgromadził 5 punktów i bonus.

Komentarze (0)