Piotr Szymko (trener Stokłosy Polonii Piła): Najbardziej cieszy mnie postawa Piotrka Rembasa, który wytrzymał presję. Nie był to całkowicie łatwy mecz, bo o te punkty musiał toczyć wielki bój. Warto wspomnieć, że dwa miesiące nie jeździł w lidze i to ma znaczenie. Chciałem też dać mu jeszcze szansę w biegu nominowanym, ale że tak powiem nie udało się. Cieszę się też z powrotu jak to niektórzy mówią "synusia", że pomógł mi wjechać do I ligi. Myślę, że ta przerwa dobrze mu zrobiła i jestem zadowolony z jego występu, szczególnie z biegu, gdy potrafił na dystansie pokonać Borysa Miturskiego, którego uważam za bardzo dobrego zawodnika. Paweł Staszek kolejny raz pojechał na wysokim poziomie. Bracia Pawliccy... Piotrek miał minimalnie słabszy występ, ale szybko wrócił do wygrywania. Ze wszystkiego jestem dziś zadowolony.
Dawid Cysarz (rzecznik prasowy KSM Krosno): Zabrakło nam zawodnika oczywiście ze względu na finanse. Mateusz Szostek miał przyjechać do Piły, ale w piątek zdecydował, że jego bus nie jest gotowy na taką drogę, bo przytrafiła się jakaś awaria. On mieszka pod Rzeszowem i to była w tym momencie zbyt długa droga. Gdyby nasze finanse wyglądały inaczej, to nasz skład też byłby inny, pewnie mocniejszy. Mimo to chłopaki pokazali trochę walki i m.in. Michał Hadek, Roman Cejka, czy Grzegorz Knapp potrafili nawiązać skuteczną walkę. Trochę słabiej niż zwykle pojechał Borys, ale mam nadzieję, że niedługo będzie lepiej. Przed nami mecz w Opolu, a potem będziemy myśleć co dalej.
Piotr Rembas (Stokłosa Polonia Piła): Jestem zadowolony, mimo że w pierwszych dwóch biegach trochę się pogubiłem. Mogłem pojechać lepiej, ale następne dwa były już dobre i mogę się tylko cieszyć. Dawno nie miałem okazji jechać w meczu ligowym, ale nie mam o to żalu, bo trudno jest wyjąć ze składu zawodnika, gdy zdobywa około dziesięć punktów w każdym meczu. Długi okres czasu nie było mnie też na lidze w Pile i dopiero teraz widzę, że ta pierwsza liga jest nie tylko w tabeli, ale już także na trybunach.
Borys Miturski (KSM Krosno): o już trzeci z rzędu słaby mecz w moim wykonaniu, bo między polską ligą była też duńska. Nie dziwię się jednak, bo silniki są maksymalnie wyjechane, a nie mam pieniędzy, żeby je wyremontować. Po tym spotkaniu dochodzę do wniosku, że nie mam po co już w tym sezonie jeździć, a jak mam się tak męczyć, to lepiej odpuścić ten sezon. Powiem szczerze, że gdybym miał dzisiaj te silniki co miesiąc temu, to trochę punktów byłbym w stanie uzbierać. Tor był bardzo fajny, bez dziur, można było wyprzedać. Problemem jest jednak, że to nie ja wyprzedałem, ale rywale wyprzedzali mnie.
Michael Hadek (KSM Krosno): Miałem złe sprzęgło i cały czas mnie ciągnęło do taśmy. Nie mogłem też dopasować się do toru i z tego wynika taka moja postawa i słaby wynik. Bardzo ciężko było nawiązać walkę z szybkimi gospodarzami. Ja lubię dziurawe tory, gdzie jest trochę pod koło. Dzisiaj tor był równy jak stół i bardzo twardy, a ja na takim nie umiałem dobrze pojechać.
Cyprian Szymko (Stokłosa Polonia Piła): W końcu gdy dobrze pojechała cała drużyna, to pojechałem też ja. Może rywal był niezbyt wymagający, ale trzeba szanować każdego. Cieszę się też, że nie odstawałem od kolegów z drużyny. W ostatnim biegu zabrakło dla mnie miejsca na pierwszym łuku i nie mogłem później odrobić tyle dystansu. Wiedziałem, że jestem dobrze przygotowany do tych zawodów. Dobrze czuję się na motocyklu i jestem dość szybki, ale w pierwszym biegu miałem problem z gaźnikiem i musiałem ostro walczyć o utrzymanie prowadzenia. Po biegu coś zmieniłem, ale okazało się to nieskuteczne i w momencie, gdy Mateusz Wieczorek dotknął taśmy, szybko pojechałem zmienić motocykl. Drugi okazał się słabszy, ale nie dużo wolniejszy na dystansie. Zacisnąłem zęby i atakowałem, co przyniosło efekt.