- Byłem w Lesznie od samego początku. Przez trzy godziny jechałem w strugach deszczu i w związku z tym wiedziałem, że na pewno tor jest nasiąknięty. Kiedy już dotarłem na miejsce, oglądałem wszystko od A do Z i widziałem, że sędzia konsultował się z obserwatorem. Myślę, że była to słuszna decyzja, która wyeliminowała ewentualne kontuzje. Zawody nie mogą odbywać się na torze, który jest niesterowalny. A niestety wyglądało na to, że taki jest w Lesznie - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Władysław Komarnicki.
Leszczyńscy kibice mieli sporo pretensji do sędziego za odwołanie spotkania z Caelum Stalą. - Rozumiem fanów, bo kibic przychodzi, płaci pieniądze za bilet i jego interesuje to, że zawody muszą się odbyć. Nie ważne dla niego jest zdrowie zawodników, tylko to, żeby był mecz. A muszę panu powiedzieć, że kiedy po decyzji sędziego wychodziłem ze stadionu, rozmawiałem z Jarkiem Hampelem, który rzeczywiście zgodził się z tym, że tor nie był do jazdy. I to jest dla mnie wiarygodne, a nie to, co mówią kibice - podkreślił prezes.
Teraz strony leszczyńska i gorzowska muszą wyznaczyć nowy termin spotkania. Nie będzie łatwo zrobić to tak, żeby pasowało wszystkim zawodnikom. - Jest kłopot, ale mamy dopiero poniedziałek i robimy wszystko, żeby się dogadać i żeby miało to ręce i nogi. Jestem człowiekiem konsensusu i myślę, że osiągniemy porozumienie. W tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz. Najpierw musimy dogadać się z Lesznem co do terminu, a potem będziemy rozmawiać z zawodnikami - zakończył Komarnicki.
Mimo intensywnych prac na torze, mecz w Lesznie został odwołany