- W naszej ekipie panuje świetna atmosfera. Trudno, żeby było inaczej skoro osiąga się oczekiwany wynik. Awansowaliśmy bezpośrednio do finału i to nas cieszy. Pamiętamy jednak, że półfinał w King’s Lynn był zdecydowanie słabiej obsadzony niż ten, który został rozegrany w sobotę w Vojens. To jednak nie nasza wina, że Rosja przyjechała bez podstawowych zawodników. Zobaczymy co przyniesie nam finał - powiedział dla SportoweFakty.pl Piotr Protasiewicz.
Wygraj podwójne wejściówki na finał w Gorzowie -->
Zawodnik Stelmet Falubazu Zielona Góra uważa, że sobotni finał może być jednym z najbardziej wyrównanych w historii Drużynowego Pucharu Świata. - Oczekiwania w stosunku do nas są ogromne, ale my też wiele wymagamy od siebie. Marek Cieślak wybrał najlepszych zawodników i to naturalne, że wszyscy spodziewają się dobrego wyniku. Ja podchodzę do tego ze spokojem. W finale pojadą cztery bardzo mocne drużyny. Uważam, że szykuje się jeden z bardziej wyrównanych Drużynowych Pucharów Świata w historii.
W czwartek odbędzie się baraż w którym wystartują ekipy Rosji, Australii, Wielkiej Brytanii i Szwecji. Zdaniem Piotra Protasiewicza zespoły, które awansują do finału będą bardzo wymagającymi przeciwnikami. - Baraż obsadzony jest bardzo mocnymi drużynami. Nie wiem kto awansuje, ale na pewno będą to zespoły, które mogą namieszać w finale. Jeśli Rosjanie wystartują w optymalnym składzie to będziemy mieli aż cztery drużyny z szansami na awans do decydującej rozgrywki.
Protasiewicz intensywnie przygotowuje się do sobotniego finału w Gorzowie. - Przywiozłem do Zielonej Góry trochę sprzętu i będę jeszcze dzisiaj trenował. Wszystko na luzie. Na pewno to lepsze niż siedzenie przed telewizorem - mówi zawodnik.
Polacy mają apetyt na złoto