W trakcie niedzielnych zawodów rawiczanie prowadzili już dwunastoma punktami, by ostatecznie wygrać różnicą ośmiu "oczek". Jakie przełożenie zdaniem trenera rawickiej ekipy będzie miał ten wynik na rewanż w Opolu i punkt bonusowy? - Początek meczu należał do nas, ale szkoda kilku sytuacji, gdy traciliśmy punkty. Gdyby Rosen się nie wywrócił na drugim miejscu, to po dwóch biegach byłoby 10:2 i byłby to mocny strzał dla rywali. Do tego dochodzi taśma Vissinga. Chciałbym jednak podkreślić, że przed meczem mieliśmy bardzo nerwową sytuację. Okazało się, że Michalski ma coś z ręką po sobotnim meczu w Łodzi, ponadto w niedzielę rano Szymek Kiełbasa obudził się z temperaturą 40 stopni. Właśnie dlatego nie pojechał w ostatnim wyścigu, nie czuł już na siłach. Zwycięstwo na pewno zasłużone. Pewnie, że o bonus będzie trudno. Kolejarz Opole nie jest słabą drużyną, spasowali się na naszym torze - mówi Piotr Żyto.
Kibice przyjezdnych kilkakrotnie skandowali podczas meczu: "Chcemy żużla, nie wykopów". Jak do tych zarzutów odniesie się rawicki coach? - Kibice z Opola, skoro tak krzyczeli, to być może nie znają się na żużlu. Kiedyś w Rawiczu były wykopki, dzisiaj jest normalny tor. Nawet zawodnicy gości nie narzekali na tor, był dziś świetnie przygotowany, mimo porannych opadów deszczu, dosyć mocnej burzy. To samo mówili dwa tygodnie temu chłopcy z Równego. Nie ma dziur, są lekkie fale, ale nie ma żadnego wariactwa. Cieszy zwycięstwo, mamy dwa punkty, już chyba nie będziemy czerwoną latarnią ligi - dodaje Żyto.
Ubiegłoroczny medalista DMP jest silnie związany z Opolem, mecz ten był więc dla niego szczególny. Na czwartkowym półfinale IMP w stolicy polskiej piosenki zjawiło się prawie 6 tysięcy widzów. Czy To oznaka nadejścia lepszych czasów dla opolskiego speedwaya? - Jestem związany z Opolem, żona, dzieci są w Opolu, mam tam dom, można powiedzieć, że tam mieszkam, chociaż w tym momencie kursuję troszkę po świecie, więc często mnie tam nie ma. Myślę, że to głównie przyjazd Tomka Golloba i także innych zawodników spowodował, że tak dużo ludzi przyszło na ten półfinał. Takiej obsady dawno w Opolu nie było, Golloba nie widziano tam chyba z 10 lat. Chciałbym, żeby na wszystkich stadionach drugoligowych było jak najwięcej pieniędzy, żeby kluby mogły spokojnie egzystować w kolejnych miesiącach, latach. Jeśli tych klubów na dole nie będzie, to siłą rzeczy zostaną tylko te na górze i żużel wtedy upadnie. Dlatego trzeba szanować tych, którzy pracują i którzy jeżdżą w drugiej lidze, bo bez nich żużla by w ogóle nie było - argumentuje były trener m.in. Falubazu Zielona Góra.
Poziom drugiej ligi w ostatnich kilku latach ekstremalnie się podniósł. Dowodem na to jest choćby kapitalna dyspozycja Madsa Korneliussena w sobotnim półfinale DPŚ. Zawodnik Wandy Kraków zdobył w nim więcej punktów niż choćby Nicki Pedersen! - Niektórym wydaje się, że w drugiej lidze puści się sprzęgło i jest się już z przodu. Widać to choćby po braciach Pawlickich, którzy gdy przyjechali do Opola, byli mocno zdziwieni. Piotr Pawlicki mówił, że druga liga to już nie jest to, co kiedyś. Poziom wzrasta. Kiedyś, przepraszam za określenie, jeździły w niej same "odpady". Teraz zawodnicy są już naprawdę dobrzy, kluby się starają. Fajnie, że tak się dzieje - kończy trener Kolejarza Rawag Rawicz.