O kraksie Radosława Małucha i Patryka Dolnego na treningu w Pile pisaliśmy wielokrotnie:
- Pilnie potrzebna krew dla pilskiego żużlowca!
- Zobacz fatalny w skutkach upadek na piątkowym treningu w Pile (wideo)
- Groźna kraksa na treningu w Pile. Poważna kontuzja juniora
Dziś możemy już przekazać nieco lepsze informacje na temat stanu zdrowia wychowanka pilskiej Polonii. Radosaw Małuch wyszedł ze szpitala i w piątek na wózku inwalidzkim obserwował trening swojej drużyny. Zawodnik jednak nadal cierpi. Złamana noga nie przestaje mocno boleć, a środki przeciwbólowe już nie pomagają, przez co większość nocy spędza na oglądaniu filmów. Ważne, że krew, o której swego czasu zrobiło się bardzo głośno, przestała się zbierać w nodze i pozwala to rozpocząć rehabilitację.
- Noga się zrasta, a w kości udowej mam drut. Czeka mnie teraz dużo pracy i rehabilitacja. Przede wszystkim trzeba dużo pracować, a w końcu efekty będą widoczne. W tej chwili jeszcze nie wiem kiedy wrócę na tor. Rokowania są dobre i za około dwa miesiące być może znowu będę jeździł - tak o swoim zdrowiu i powrocie do żużla mówi młody zawodnik.
Małuch po upadku obejrzał całe zdarzenie. Nie ma żalu do Patryka Dolnego i zauważa, że do takich sytuacji w żużlu niestety musi dochodzić. - Oglądałem wypadek, ale już nie ma co do tego wracać. Stało się, Patryka podniosło, wyszła taka, a nie inna sytuacja i nic na to nie poradzimy. Absolutnie nie mam do niego pretensji. Każdy jedzie swoje i była to sytuacja jakich w żużlu wiele.
Młodemu pilaninowi życzymy szybkiego powrotu do pełni sprawności i odzyskania pełni formy sprzed upadku!