Ireneusz Igielski: O okolicznościach wypadku nic nie wiadomo

Nadal nie ma oficjalnych wiadomości o stanie zdrowia Leigha Adamsa. Były żużlowiec trafił do szpitala z podejrzeniem złamania kręgosłupa w trzech miejscach i przerwania rdzenia kręgowego.

Upadek byłego zawodnika Unii Leszno miał miejsce podczas treningu przed rajdem Finke Desert Race. - To jeden z najbardziej niebezpiecznych wyścigów w Australii, często dochodziło tam w przeszłości do poważnych wypadku. O tym, że uraz Leigh jest naprawdę groźny świadczy fakt, iż wykorzystano transport lotniczy do przewiezienia Adamsa do szpitala. Niestety, o okolicznościach wypadku nic nie wiadomo. Rozmawiałem z kilkoma osobami z Anglii i z Australii, ale dokładnych, bieżących informacji brak. Pewną barierą w ich uzyskaniu jest też różnica czasu. Nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na oficjalny komunikat i modlić się. Być może ta kontuzja nie będzie jednak tak poważna, jak wynika z pierwszych wieści. Te jednak nie są dobre - stwierdził Ireneusz Igielski na antenie Radia Elka.

Australijczyk został przetransportowany do szpitala w Adelajdzie. - To dobra informacja, bo w Adelajdzie będzie miał z pewnością lepszą opiekę, niż w małym mieście w sercu pustyni. Pozostaje nam trzymać kciuki. Osobiście przekonałem się o tym, że opieka medyczna w Australii należy do najlepszych na świecie i jest szansa na to, że Leigh będzie mógł w pełni powrócić do zdrowia, nawet jeśli potwierdzą się nieoficjalne informacje mówiące o tym, że doszło do uszkodzenia rdzenia kręgowego - powiedział Dominik Janusz, kibic żużla od kilku lat mieszkający w Australii, dla Radia Elka.

Źródło: Elka.fm

Komentarze (0)