Mikael Max (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Na początku miałem problemy i nie udało mi się wyjść dobrze ze startu. Później było już dużo lepiej. Cieszy mnie przede wszystkim to, że widzę w zespole sporą poprawę. To dobrze widzieć dobrze jeżdżących wszystkich zawodników. Lokomotiv przyjechał do nas osłabiony, jednak powalczył i był godnym rywalem.
Dawid Stachyra (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Po pierwszym biegu bałem się powtórki z dwóch ostatnich meczów, gdyż na treningach szło mi dużo lepiej, a kolejny raz przyjechałem czwarty. Po długim zastanowieniu zdecydowaliśmy się zwiększyć moc silnika. W zapasie miałem jeszcze jeden pożyczony od "Zorra". Mam nadzieję, że odbiłem się od dna, które osiągnąłem w ostatnim czasie i druga połowa sezonu będzie moja, bo po katastrofalnych meczach, jakie odjechałem do tego czasu w bieżącym sezonie, wreszcie uwierzyłem w siebie. W sytuacji z dziewiątego biegu, gdy sczepiliśmy się z Jonassonem popełniłem błąd, ale Thomas też ciut za mocno przyciął. Najważniejsze, że to podziałało na nas pozytywnie. Zdenerwowaliśmy się i minęliśmy Povazhnego. W parkingu oszczędziliśmy sobie nerwów, wszystko jest w porządku.
Paweł Hlib (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Byłem dzisiaj super spasowany, wszystko chodziło perfekcyjnie. Świetnie "kleiłem" dzisiaj kredę. Cieszyć musi dobra jazda parą, czy to z Maxem czy później z Jonassonem.
Thomas H. Jonasson (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Miałem kontuzję, przez którą nie pojechałem w czwartek w szwedzkiej Allsvenskan, jednak po sobotnim treningu postanowiłem pojechać, gdyż czułem się dobrze. Było dobrze do czasu, jak Stachyra się ze mną zderzył, bo znowu poczułem ból w nodze. Chciałem wtedy zjechać do wewnętrznej i gdy go zobaczyłem jak jedzie moją ścieżką, to pomyślałem: o kurde, ale będzie wypadek. Zachowaliśmy trzeźwość umysłu, jednak mieliśmy w tej sytuacji też sporo szczęścia.
Marcel Szymko (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Te zawody to była katastrofa w moim wykonaniu. Żałuję że słabo pojechałem, bo chciałem bardzo zrobić dobry wynik. Brakuję objeżdżenia i doświadczenia, aby jechać z większą swobodą. Trener zauważył, że przynajmniej dobrze startuję. Są to jakiś pozytywy. Nie wiem czy wypadnę ze składu, czy nie bo trener decyduje o tym na kogo postawi i wybiera zawodnika w najlepszej dyspozycji, a z Lokomotivem pojechałem ja. Na pewno się nie poddam, mimo że mam świadomość tego, że nie sprostałem zadaniu.
Nikołaj Kokin (trener Lokomotivu Daugavpils): Początki spotkań często tak wyglądają, ale w meczu jest 15 biegów i mogłem się spodziewać, że gdańszczanie nam odjadą. Nie korzystałem z rezerw taktycznych, aby wszyscy mogli sobie pojeździć. Jak był Maksim Bogdanow to liczyliśmy na awans do pierwszej czwórki, ale teraz musimy powalczyć o utrzymanie.
Kjastas Puodżuks (Lokomotiv Daugavpils): Przyjechaliśmy bez obcokrajowców i bez Maksima, a w takim zestawieniu ciężko było powalczyć. Gdańsk to bardzo mocna drużyna, u siebie jeszcze lepsza. W zeszłym tygodniu mieliśmy trochę pecha, gdyż były defekty na prowadzeniu i kontrowersyjna decyzja w 15 biegu. Straciliśmy braci Łagutów, ale w tym roku dobrym transferem jest Kylmaekorpi, który bardzo dobrze jeździ zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. Z nimi byłoby lepiej, ale co zrobić. W każdym meczu musimy walczyć.
Wadim Tarasienko (Lokomotiv Daugavpils): Jechałem na drugim motocyklu, bo z pierwszym mam pewne problemy. Spisywałem się nieźle, szkoda tego wypadku z Renatem. Gafurow na łuku wjechał pode mnie przed krawężnikiem i sczepiłem się z Romanem Povazhnym. Złamałem motor i pojechałem prosto, a tam był Renat. Chciałem objechać linię i się przewróciliśmy. W tym sezonie idzie mi trochę gorzej, ale mogę się wytłumaczyć tym, że nie pasują mi aż tak silniki, jak to było wcześniej. Teraz będę starał się rozwiązać ten problem na Łotwie i powinno być już dobrze.