Komarnicki dla SportoweFakty.pl: Pedersen wie, że popełnił błąd

Podczas niedzielnego meczu Speedway Ekstraligi pomiędzy Caelum Stal Gorzów a Unibaxem Toruń doszło do spięcia na linii Nicki Pedersen - Artur Mroczka. Prezes gorzowskiego klubu ujawnia kulisy rozmowy z Duńczykiem na temat jego zachowania.

W dziesiątym biegu meczu Stali Gorzów z Unibaxem Toruń, gospodarze wygrali start i zanosiło się, że odniosą podwójne zwycięstwo nad parą Rune Holta - Kamil Pulczyński. Po raz kolejny dał jednak o sobie znać Nicki Pedersen, który zablokował kolegę z drużyny Artura Mroczkę. Chwilę później Mroczka zaliczył upadek i został wykluczony z powtórki biegu. Ostatecznie Stal przegrała ten bieg 2:4 mimo, że mogła odnieść podwójne zwycięstwo. W parkingu drużyny Stali zawrzało. Artur Mroczka nie krył swoich pretensji do Pedersena. Ten próbował się tłumaczyć. Sytuację opanowano dopiero po interwencji sztabu szkoleniowego drużyny Stali. W wywiadzie telewizyjnym prezes Władysław Komarnicki skrytykował postawę Duńczyka i zapowiedział, że czeka go rozmowa z zarządem. Jakie były efekty tego spotkania? - Rozmawialiśmy zaraz po zakończeniu spotkania podczas kolacji. Mówiąc krótko - Nicki wie, że popełnił błąd. Wie o tym doskonale. To jest zbyt doświadczony zawodnik, żeby to, co się stało w tym biegu było dziełem przypadku. Wszyscy moi zawodnicy wiedzą, że nie interesuje mnie indywidualny wynik zawodników. Interesuje mnie zwycięstwo drużyny. Co z tego, że będziemy mieli wybitne jednostki, jak nie będziemy wygrywać spotkań? - pyta retorycznie prezes Stali Gorzów.

Nicki Pedersen jeszcze w parkingu próbował tłumaczyć się koledze z drużyny. Podczas spotkania pomeczowego trzymał się swojego stanowiska, że nie widział kolegi z drużyny. - Nicki to człowiek bardzo impulsywny, ale równie szybko potrafi się wyciszyć. Jest profesjonalistą i nie trzeba mu tłumaczyć, że wynik drużyny jest najważniejszy. W tej sprawie trzyma się jednak swojej wersji i tłumaczy, że nie widział, że po prawej próbuje go wyprzedzić kolega z drużyny. Trzeba jednak podkreślić, że nieporozumienie bardzo szybko zostało zażegnane. Nie pozwolę, aby w mojej drużynie dochodziło do takich spięć. Nie interesują mnie ich prywatne anse. Nie interesują mnie ich indywidualne średnie. Interesuje mnie wynik drużyny - powiedział dla SportoweFakty.pl Władysław Komarnicki.

Prezes Stali uważa, że jego drużyna pokazała, iż w tym sezonie może walczyć o najwyższe cele. Tłumaczy również słabszą dyspozycję Artura Mroczki. - Nie ukrywam, że mam ogromną satysfakcję, że nasi zawodnicy pokazali, że drzemie w tej drużynie ogromny potencjał. Zagar powinien punktować na dobrym poziomie we wszystkich meczach, bo stać go na to. Jeżeli chodzi o Artura Mroczkę, to płaci on frycowe za przejście z I ligi do Ekstraligi. Różnica pomiędzy ligami jest ogromna. Nie każdy ma taki talent jak Nermark, że bezboleśnie potrafi dostosować się do wymagań Ekstraligi - wyjaśnił Komarnicki.

Siła rażenia Stali mogłaby być jeszcze większa, gdyby Hans Andersen od początku spełniał pokładane w nim nadzieje. Tymczasem Duńczyk w pierwszych spotkaniach zawiódł na całej linii, a potem odniósł kontuzję, która wyeliminowała go ze startów. Kiedy można spodziewać się jego powrotu na tor? - Mam informacje, że po 17 czerwca wsiądzie na motocykl. Będzie musiał wywalczyć sobie miejsce w składzie, bo nic nie ma za zasługi. O miejscu w drużynie będzie decydowała tylko i wyłącznie dyspozycja sportowa - zakończył Władysław Komarnicki.

Komentarze (0)