O wypadku nic nie mogę powiedzieć na pewno - komentarze po meczu Lokomotiv - Lotos Wybrzeże

W komentarzach po meczu w Daugavpils pomiędzy miejscowym Lokomotivem i Lotosem Wybrzeżem Gdańsk najważniejszym tematem była kontrowersyjna decyzja sędziego w ostatnim, decydującym o wyniku spotkania, biegu.

Nikolaj Kokin (trener Lokomotivu Daugavpils):: Brakuje mi słów, pozostają tylko emocje oraz żal na decyzję sędziego. Niby Joonas gwałtownie zmienił tor jazdy. Ale ja tego nie widziałem, Joonas też przysięga, że tego nie było. Mówi także, że w ogóle nic nie poczuł, żadnego kontaktu, żadnego muśnięcia. Ale sędzia widział lepiej i mamy porażkę w prawie wygranym już meczu. Chociaż nie będę całej winy za przegraną zwalać na sędziego. Mogę powiedzieć, że Gdańsk otrzymał od nas wygraną w prezencie. Trzy absolutnie niczym nie spowodowane upadki na punktowanych miejscach i to nawet na dobrze punktowanych. Nie mogę jednak podnieść ręki na Andrzyka, chłopak ma 16 lat, nie ma doświadczenia mistrza, ale do walki pali się jak mało kto. Szkoda, że nie mamy wolnych terminów i nie było gdzie przełożyć tego meczu, bo w innych warunkach mogło to wyglądać inaczej.

Roman Povazny (Lokomotiv Daugavpils): Z jakiej okazji kwiaty po meczu otrzymałem? Nie wiem, może z okazji dolegającego kolana. W tym upadku z pierwszego biegu znowu ono ucierpiało. No i moralnie bardzo źle się czuję, właśnie moich punktów zabrakło do zwycięstwa. Chociaż każdy z chłopaków mógł zrobić kilka punktów więcej. Pogoda sprawiła nam też niespodziankę. W normalnych warunkach jazda byłaby inna.

Joonas Kylmaekorpi (Lokomotiv Daugavpils): Absolutnie nie rozumiem decyzji sędziego - jechałem własną ścieżką i goniłem Gafurowa. Nie widziałem i nie słyszałem jadącego za mną Jonassona. Ani o centymetr nie zmieniłem toru jazdy. Nie czułem kontaktu ani dotyku. Byłem bardzo zdziwiony, gdy zobaczyłem czerwone flagi. Czuję się fatalnie.

Kjastas Puodzuks (Lokomotiv Daugavpils): Jakieś punkty przywiozłem. Ale czuję swoją winę po tym, jak tor zaczął szybko wysychać i nie udało mi się "złapać" dobrych ustawień. Zgubiłem na tym parę punktów. No i miałem dzisiaj takie "szczęście", że w trzech ostatnich biegach jechałem tylko z trzeciego i czwartego pola. W dzisiejszych warunkach torowych mogłem liczyć tylko na cud. W biegu nr 15 robiłem co mogłem, atakowałem, ale rywale świetnie jechali parą.

Stanisław Chomski (trener Lotosu Wybrzeża Gdańsk): Jestem bardzo szczęśliwy z wyniku dzisiejszego meczu. Loko jest bardzo mocnym zespołem, nawet bez kontuzjowanego Bogdanowa, ale nie wiadomo jakby wyglądał ten mecz, gdyby Maksim był w składzie. Gospodarze mają bardzo dobrych juniorów, którzy zaciekle walczą o każdy punkt. My mieliśmy kilka dziur, jedną właśnie w juniorce - rozumiem, że można przyjechać na ostatnim miejscu, ale trzeba walczyć, albo przynajmniej udawać walkę. Dużo więcej oczekiwałem też od kapitana drużyny. Rozumiem, że nie ma takich środków jak rok temu, ale i tak powinien spisywać się dużo lepiej, potrafi to. Miałem już z nim po meczu poważną rozmowę. Z bardzo dobrej strony zaskoczył dzisiaj Gafurow. Mogę powiedzieć, że skutecznie uzupełnił dziury w składzie. Niezbyt dobrze szło mu od początku sezonu u nas i w Anglii, ale otrzymał kolejną szansę i w pełni ją wykorzystał. Jestem też zadowolony z jazdy Warda oraz Jonassona. O upadku w 15. biegu nie mogę wypowiedzieć się jednoznacznie, bo nie miałem dobrej widoczności z parkingu. Nie jestem pewny czy był kontakt między żużlowcami, ale moim zdaniem Joonas zajechał drogę. Mam nadzieję, że sędzia widział to lepiej i podjął słuszną decyzję. Chcę podziękować gospodarzom za przygotowanie toru. Jak zobaczyłem, co się tutaj dzieje, to nie wierzyłem, że spotkanie się odbędzie. A przełożenie meczu na późniejszy termin powodowałoby, że wróciłby do składu Bogdanow - ale nie było krętactwa i obiecano mi, że jak nie będzie padało po 17:00, to tor będzie zrobiony. I tak się stało.

Renat Gafurow (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Udało się z samego początku trafić z ustawieniami. Chyba stało się tak, bo rok temu trenowałem na tym torze, gdy zespół z Wostoku był tu na zgrupowaniu. Dobrze wtedy zapamiętałem jak tor zachowuje się w różnych warunkach. Wygląda na to, że to zaowocowało, bo trafiłem z ustawieniami lepiej od gospodarzy. Co tu dużo gadać - jestem bardzo szczęśliwy z wygranej oraz z tego, że byłem liderem drużyny.

Thomas H. Jonasson (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Na początku zawodów jechało się naprawdę ciężko, ale tor wysychał, w dobrym kierunku zmienialiśmy ustawienia i jechało się łatwiej. Nazbierałem trochę punktów. Co do ostatniego biegu, to nie mogę powiedzieć na pewno, ale kontakt między nami był. Joonas zaczął zmieniać ścieżkę, doszło do kontaktu i wylądowałem na torze. Ale przyznaję, że niezbyt dobrze pamiętam ten epizod. Sędzia to widział i podjął decyzję. Najważniejsze, że jestem cały i zdrowy, a zespół wywozi wygraną.

Komentarze (0)