Podopieczni Jarosława Dymka w niedzielę po pasjonującym pojedynku pokonali PGE Marmę Rzeszów 47:43 i tym samym wysforowali się już na piąte miejsce w ligowej tabeli. - Cieszy to zwycięstwo. Pora jeszcze, by paru sponsorów do naszego klubu przyszło, mając na uwadze znakomite spotkania rozgrywane na naszym stadionie. Sytuacja byłaby wówczas znacznie jaśniejsza i byłaby pełnia szczęścia - zauważa prezes częstochowskiego klubu, Marian Maślanka.
Po raz kolejny w ostatnich latach Maślanka miał "nosa" budując w zimowej przerwie nowy zespół. Wszystkie ruchy kadrowe okazały się bowiem "strzałem w dziesiątkę", a przebojem do Ekstraligi wdarli się szczególnie bracia Grigorij i Artiom Łagutowie. Do Grigorija przylgnęła już łatka niesamowitego walczaka, a swoimi niekonwencjonalnymi akcjami na torze Rosjanin w niedzielę ponownie rozgrzał kibiców do czerwoności. - Cieszę się z ich jazdy. Spisują się znakomicie, jeżdżą na najwyższym poziomie, a do tego przejawiają wielkie serce do walki na torze. Pociągają za sobą całą drużynę w dobrym kierunku. Oby tak dalej, a myślę, że sprawimy jeszcze niejedną niespodziankę - cieszy się prezes.
Plan, jaki przed inauguracją sezonu częstochowscy włodarze nakreślili swoim zawodnikom póki co realizowany jest z nawiązką. Mecze z udziałem Włókniarza zawsze stoją na znakomitym poziomie i trzymają w niepewności do końca. - Tak będzie wyglądał cały ten sezon - mówi Maślanka. - Oby mecze były zwycięskie, ale nie będzie o to łatwo. Przed spotkaniem słyszałem takie głosy, że rozgromimy Rzeszów do 20. A to nieprawda. W tej ekipie jest trzykrotny mistrz świata, Jason Crump, a do tego Harris, drugi zawodnik z Grand Prix. Dobrze pojechali natomiast Kuciapa i Okoniewski. Każdy chcę jechać. Oby było więcej takich meczów. To jest Ekstraliga i mamy się ścigać. Ważne, by spotkania były emocjonujące, co przełoży się na kibiców, których następnym razem będzie jeszcze więcej na trybunach.

Marian Maślanka ma powody do zadowolenia
Ekipa Jarosława Dymka pokazała, że niestraszna im walka ze zdecydowanie silniejszymi drużynami, w których aż roi się od gwiazd. Przy odrobinie szczęścia częstochowianie mogli pokusić się o przynajmniej jeszcze jedną wygraną. - Jestem zadowolony z postawy drużyny, choć pozostaję lekki niedosyt. Gdybyśmy jeszcze dwa punkty z tych trzech dobrych meczy dołożyli, to byłbym w pełni szczęśliwy, ale to dobrze. Wiemy, że stać nas cały czas na więcej i to dobry prognostyk na przyszłość - dodaje Marian Maślanka. - Osobiście, najbardziej szkoda mi meczu z Lesznem, bo była wielka możliwość, by wygrać to spotkanie. Pozostałe dwa mecze, to były piękne niespodzianki z naszej strony. Drużyna pokazała, że jest wartościowa i nikogo się nie boi. Nie ma żadnych autorytetów i nawet na tle mistrza Polski stworzyła znakomite widowisko.
W czwartek szeregi Włókniarza opuścił Patrick Hougaard i tym samym znacznie skróciło się pola manewru dla sztabu szkoleniowego. Duńczyk, to dla częstochowskiej ekipy melodia przyszłości, a w barwach ekipy z Grudziądza będzie miał za zadanie nabierać szlifów i doświadczenia. - On już się denerwował i nie mógł się doczekać występu - tłumaczy prezes. - Poza tym, proszę pamiętać, że ma dwuletni kontrakt z naszym klubem. Trzymanie i mrożenie go, to nie rozwiązanie dla 22-letniego żużlowca. On ma dużo jeździć i zrobić dobry KSM na przyszły sezon i wtedy będzie pełnoprawnym zawodnikiem naszego zespołu.
Wobec odejścia Hougaarda jedynym zawodnikiem czekającym w obwodzie jest Tai Woffinden. Anglik boryka się jednak z groźną kontuzją i nie prędko wróci na tor. - Tai cały czas leczy się. Okazało się, że sprawa jest poważniejsza. Oprócz obojczyka Tai złamał także łopatkę. Prognozy są takie, że jego przerwa potrwa jeszcze około miesiąca - kończy Marian Maślanka.