Dawid Stachyra (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Według mnie goście nie mieli racji i tylko zrobili z siebie i z żużla wielkie pośmiewisko. Przez pierwsze biegi tor był trudniejszy, ale proszę zauważyć, że tylko gościom sprawiał problem, a nam nie. Jeśli byłaby taka sytuacja, jak w meczu Leszno - Rzeszów, gdzie i gospodarze się wywracali, to można stwierdzić, że tor faktycznie jest trudny. Nie wiem skąd takie sugestie, że tor nie nadaje się do jazdy. Druga rzecz jest taka, że po kosmetyce toru też jeszcze nie wyjechali. Jest tutaj absurd i pokazali na jakim poziomie są. Przyjechali zrobić sobie wakacje, a nie przyjechać walczyć o punkty w Drużynowych Mistrzostwach I ligi. Sędzia zrobił dobrze, że pociągnął zawody do końca, bo tak powinno być, a zawodnicy powinni być upomnieni, bądź ukarani, bo nawet nie zobaczyli jaki jest tor po pracach nad nim. Szkoda kibiców, którzy zapłacili, bo chcieli zobaczyć dobre widowisko. Jak się trafia na takie drużyny, to niestety tak jest.
Marcel Szymko (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Zacznę od tego, że bardzo mi przykro, że rywale się tak zachowali. Jechałem mecz też aby uczcić pamięć mojego kolegi, który zmarł w tragicznym wypadku w zeszłym tygodniu. Jeśli chodzi o moją jazdę, to pierwsza odsłona mojego pierwszego wyścigu była dobra w moim wykonaniu. Bieg został przerwany, gdy zaczynałem czwarte okrążenie. Później znów został przerwany i trzy biegi pod rząd kosztują trochę zdrowia, dlatego ostatnia wersja nie była zbyt widowiskowa w moim wykonaniu, bo chodziło o to, aby dojechać na drugim miejscu za Darcym, bo nie było mowy o żadnym ściganiu się.
Paweł Hlib (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Nie jestem osobą od oceniania toru, ale rzeczywiście należał on do trudniejszych. Ja jednak lubię na takich jeździć. Żużel to nasza praca, więc jaki by tor nie był, trzeba wsiadać na motor i jechać.
Robert Miśkowiak (Lechma Poznań): Z gdańskimi zawodnikami dawałem sobie spokojnie radę nie raz, ale szkoda że sytuacja jaka była w tym meczu miała miejsce. Ja jeździłem na różnych torach i takiej sytuacji jeszcze nigdy nie było. Szkoda mi w tym wszystkim najbardziej kibiców, bo każdy kto płaci za bilet chciałby widzieć ściganie i jazdę na żużlu. Jeżeli sędzia widział, że zawodnicy mają jakieś problemy z torem, to powinien przerwać zawody, a takiej sytuacji nie było. Tor powinien być bezpieczny. Sędzia po coś bierze pieniądze i po coś tutaj jest.
Peter Ljung (Lechma Poznań): Nie wiem za bardzo co tutaj mogę powiedzieć. Uważam, że tor był gówniany i to kolejny raz w tym sezonie, kiedy w Polsce przygotowuje się taką nawierzchnię - wcześniej były Leszno i Wrocław. To nie jest żużel! Rozumiem zachowanie kibiców, ale byliśmy naprawdę wkurzeni. Ja chciałem jechać, ale nie byłoby to wcale lepsze. To wszystko było niedorzeczne.