- Kolejna piękna porażka, która myślę, że znowu wstydu nam nie przynosi. W tabeli dalej mamy jednak tylko dwa punkty. Trzeba uczciwie powiedzieć, że można było strzelić dwa oczka w Zielonce. Byliśmy bardzo blisko. To były takie zawody pół na pół. Jedni dobrze jechali na początku, a później troszeczkę słabiej i na odwrót. Na przykład młody Artiom Łaguta na początku przywoził zera, a później dokonał małej korekty w sprzęcie, doszła do tego mobilizacja ze strony jego mentora Andrzeja Korolewa i chłopak pojechał jak z nut. Porażka niewysoka, wstydu nie przynosi - powiedział po meczu ze Stelmet Falubazem menedżer Włókniarza, Jarosław Dymek.
Podczas meczu ze Stelmet Falubazem Włókniarz zaprezentował się z bardzo dobrej strony
Częstochowianie ambitnie walczyli na terenie lidera Speedway Ekstraligi, a Grigorij Łaguta kilkakrotnie ustanawiał nowy rekord toru. Włókniarz jawi się jako o wiele mocniejszy zespół, niż wynikałoby to z przedsezonowych spekulacji. - Nie uważam tak, jak większość ekspertów, że jesteśmy chłopcem do bicia. Mamy ekipę bez wielkich gwiazd, czy tuzów światowego żużla, aczkolwiek nasi zawodnicy mogą stanowić o sile światowego żużla w przyszłości. Artiom Łaguta jest przecież młodziutkim chłopakiem, również jego brat Grigorij nie należy do staruszków, a to, co pokazuje na torze, wszyscy widzimy. Show niesamowity! - zakończył Dymek.