Adam Pawliczek (trener KS ROW Rybnik): Defekty trochę zepsuły nam to spotkanie. Lidbaekowi eksplodował silnik, więc sprawa jest poważna, Schlein też nie dojechał do mety, bo pękły mu szprychy w walce z rywalem. Poza tym brakowało punktów Jamrożego, liczyliśmy, że pojedzie lepsze spotkanie. Gdyby Ronnie pojechał to, co ostatnio Karpow to spotkanie mogłoby ułożyć się na naszą korzyść. Daniel Pytel też mógł ze trzy oczka więcej dołożyć.
Sławomir Drabik (KS ROW Rybnik): Jakiejś porażki nie było, ale czegoś brakowało, ciężko było podjąć decyzję, bo było prawie dobrze, ale trochę brakowało prędkości na trasie i zabrakło kilku oczek. Ostatni raz jeździłem tu dawno temu - na imprezie u "Skóry" i była to raczej zabawa. W tym roku I liga jest nieźle wypasiona i przypomina trochę elitę, kiedyś tego nie było, a teraz jest niezły wypas. W sprawie bonusu w rewanżu wszystko jest otwarte.
Daniel Pytel (KS ROW Rybnik): Fajnie jeździło się ponownie w Poznaniu, tor był dobrze przygotowany. Jednak moja dyspozycja wciąż pozostawia wiele do życzenia, ale to efekt tego, że mam mało jazdy. Do tego motocykle dzisiaj nie były idealne. Ten tor jest na tyle specyficzny, że trzeba poświęcić wiele czasu, aby dobrze się do niego spasować.
Frank Facher (Lechma Poznań): Mój występ był i dobry, i zły równocześnie. Pierwszy bieg poszedł całkiem dobrze, w drugim tor trochę się zmienił i nie ustawiłem motocykla. Potem znowu było nieźle, a na koniec przypadło mi niezbyt dobre czwarte pole. Ogólnie jestem zadowolony z rezultatu, chociaż 3-4 punkty więcej by się przydały. Nie czułem się jakoś zestresowany tym, że to pierwszy mecz w Poznaniu w tym sezonie. Jeździłem tutaj sparingi, no i poprzednim sezonie też wystartowałem w meczu z Rybnikiem, więc pod tym względem było ok - miałem frajdę z jazdy. Rywale to dobry zespół, wygrali z Polonią, która jest faworytem do awansu. Dzisiejsza wygrana jest więc dla nas bardzo ważna. Czy pojadę w następnym meczu? Teraz chyba za wcześnie, by o tym mówić. A ostateczną decyzję i tak podejmuje trener.
Mirosław Kowalik (trener Lechma Poznań): Miałem stres przed tym meczem w związku z tym, że nie mogliśmy pojechać w pełnym składzie. Biurokracja znowu wzięła górę - takie polskie piekiełko. Spodziewałem się, że to nie będzie łatwy mecz, bo Rybnik to dobra drużyna, ale liczyłem na wygraną i miałem rację. Gdyby Krzysiek Słaboń pojechał na swoim poziomie, to wynik byłby jeszcze bardziej okazały. Przed meczem wyjazdowym zaliczka jest duża, ale my pojedziemy do Rybnika wygrać. Maciej Fajfer pomimo tego, że spoczął na nim duży ciężar, pojechał bardzo fajny mecz. Wyścig na 5:1 poruszył publiczność, a to też uskrzydla zawodnika. Później popełnił błędy, ale ma do tego prawo. Świdziński nie mógł zastąpić Czałowa, bo nie ma w tej chwili na czym jechać. Nie żałuję decyzji, że pojechał Facher, bo miał kilka fajnych wyścigów, chociaż też zgubił kilka punktów. Adi Szewczykowski dochodzi do siebie, dostał nowy silnik, ale na ostatnim treningu nie miał okazji nawet dobrze go przetestować, bowiem pojawił się w nim jakiś malutki problem. A ja w takiej sytuacji nie mogłem na niego postawić.
Robert Miśkowiak (Lechma Poznań): Dobrze, że wygraliśmy to spotkanie, bo po tych wszystkich zawirowaniach na początku sezonu, było to dla nas bardzo ważne. Ja odjechałem dobre zawody, poza 15. biegiem, ale w nim jadą najlepsi zawodnicy i wszystko może się zdarzyć. Start wygrałem, ale później miałem małe nieporozumienie z Peterem Ljungiem.
Norbert Kościuch (Lechma Poznań): Rozkręcam się z biegu na bieg. Były to moje dopiero trzecie oficjalne zawody w tym sezonie. W zeszłym roku o tej porze miałem dużo więcej imprez, teraz jestem w innej sytuacji. Widać, że jeszcze mam braki i to było dziś widać. Rozkręcałem się z każdym biegiem. Z czasem moja jazda będzie wyglądać lepiej.