Tomasz Rempała: Ostrów? W Lublinie też mieliśmy wysoko przegrać

Kaskad Równe udanie rozpoczął zmagania w II lidze. Przed tygodniem zespół z Ukrainy był o krok od sprawienia sensacji w Lublinie, gdzie przegrał tylko czterema punktami. Duża w tym zasługa m.in. Tomasza Rempały, który zaaklimatyzował się w nowych barwach.

Tomasz Rempała jest jednym z czterech Polaków, którzy podpisali kontrakty z Kaskadem Równe. Obok niego na Ukrainę trafili Stanisław Burza, Mariusz Fierlej i Piotr Świst. Ten ostatni pełni w klubie z Równego także funkcję szkoleniowca. Poza tymi zawodnikami w składzie Kaskada startują przede wszystkim miejscowi jeźdźcy. - Być może "na papierze" nie wyglądamy na mocarzy, ale u siebie postaramy się sprawić kilka niespodzianek - przewidywał kilka tygodni temu Rempała, który dwa ostatnie sezony spędził w składzie klubu z Lublina. - Stać nas na co najmniej kilka zwycięstw z wyżej notowanymi zespołami!

Słowa Rempały znalazły potwierdzenie już podczas pierwszego meczu ze Speedway Wandą Kraków, który został rozegrany awansem. Gospodarze wygrali nieznacznie, bo 47:43, ale prowadzili od samego początku (po 8. biegu różnicą aż 14 punktów). Także w Lublinie, gdzie przyszło im się zmierzyć z głównym pretendentem do awansu - Lubelskim Węglem KMŻ, pozostawili po sobie jak najlepsze wrażenie. Przegrali nieznacznie, bo czterema punktami, a szanse na końcowy triumf stracili dopiero w ostatnim wyścigu.

Tomasz Rempała

W obu meczach dobrą formą błysnął Tomasz Rempała, który zdobył odpowiednio trzynaście i jedenaście punktów. - Przed rozpoczęciem sezonu poczyniłem duże inwestycje w mój park maszyn, co na razie się sprawdza. Na nic nie mam prawa narzekać. Oby tak dalej - cieszy się doświadczony żużlowiec, który dysponuje dwoma kompletnymi motocyklami.

Zdaniem wychowanka Unii Tarnów w Lublinie zespół Kaskada było stać na sprawienie olbrzymiej niespodzianki. - Gdybyśmy korzystali ze wszystkich naszych najlepszych zawodników, to powinniśmy tam wygrać - przyznaje, przypominając w ten sposób o absencjach Piotra Śwista i Aleksandra Borodaja, którzy zmagają się z drobnymi urazami. - Ale i tak szczęście było blisko. W czternastym biegu para Nosow i Poljuchowicz znajdowała się na podwójnym prowadzeniu, ale na tor upadł jeden z zawodników gospodarzy. W powtórce najlepszy okazał się Mariusz Puszakowski, przez co losy meczu ważyły się w ostatnim wyścigu, który przegraliśmy.

W Lublinie Rempała wywalczył dokładnie jedenaście punktów i bonus, ale i tak ma do siebie pewne zastrzeżenia. - Mogło być jeszcze lepiej, bo w dwóch biegach musiałem jechać na starych oponach. Niestety nie miałem już więcej nowych "kantów". Jednak i tak nie mam prawa narzekać. Nie było źle. Chciałem pokazać się z dobrej strony, bo startowałem na torze mojego poprzedniego klubu. I chyba mi się to udało.

Po meczu zawodnicy gospodarzy mieli dużo uwag odnośnie przygotowania nawierzchni, która tego dnia była wyjątkowo twarda. Zaskoczony tym faktem był także Rempała: - Nie spodziewałem się, że w Lublinie będzie tak twardo. Byłem tym faktem zaskoczony, bo wcześniej tor był przygotowywany zupełnie inaczej. Wydawało mi się, że nawierzchnia w Równem jest dość twarda, ale okazało się, że i tak "trzyma" bardziej niż ta w Lublinie (śmiech).

Tomasz Rempała w barwach klubu z Równego

Następne spotkanie zespół z Równego rozegra 8 maja w Ostrowie. - Cóż... tak to jest w II lidze. Mamy mecz, a potem kilka tygodni przerwy. W najbliższej rundzie spotkań zespół Kaskada pauzuje, więc pozostanie nam śledzenie wyników rywali. Jeśli chodzi o mecz w Ostrowie, to pojedziemy tam po jak najlepszy wynik. W Lublinie też mieliśmy wysoko przegrać, a pokazaliśmy się z dobrej strony. Liczę na kolejny dobry mecz w swoim wykonaniu. Przy okazji chciałbym podziękować moim sponsorom, w tym firmie "Iveco" Grześka Ziaja oraz firmie z Tarnowa, które nadal mnie wspierają.

Kilka dni temu Speedway Polonia Piła oficjalnie poinformowała, że w nadchodzącym sezonie w jej zespole będą występowali Przemysław i Piotr Pawliccy. To bez wątpienia może uchodzić za jeden z najbardziej niespodziewanych transferów w ostatnich miesiącach. - Dla mnie jest to duży szok, że takie talenty jak bracia Pawliccy wylądowali w II lidze. Ale być może wyjdzie im to na dobre. Należy pamiętać, że długo zanosiło się na to, iż ostatecznie nie znajdą żadnego pracodawcy. Poza tym ich transfer podniesie poziom rozgrywek. Startuje tutaj coraz więcej dobrych zawodników. To już nie ta sama liga co kilka lat temu.

Źródło artykułu: