Podopieczni Marka Cieślaka zwyciężyli pod Jasną Górą 58:32. Wynik nie odzwierciedla jednak przebiegu i obrazu niedzielnego pojedynku. Częstochowianie byli bowiem do pewnego momentu wyrównanym partnerem dla wicemistrzów Polski. O tak wysokim rozmiarze porażki zadecydowały w głównej mierze problemy sprzętowe Grigorija Łaguty, które sprawiły, że w końcówce zawodów przy coraz większej dominacji zielonogórzan z gospodarzy zupełnie zeszło już powietrze. - To spotkanie ułożyło się dla nas fantastycznie - cieszył się po spotkaniu Greg Hancock - Czujemy się naprawdę bardzo dobrze. Wszystko w naszym zespole ponownie zagrało perfekcyjnie. W trzech spotkaniach odnieśliśmy trzy zwycięstwa i nie można naprawdę się do niczego przyczepić. Nie mam prawa na nic narzekać, jak do tej pory.
Zielonogórzanie u progu sezonu spisują się, jak z nut. W trzech dotychczasowych kolejkach zielonogórzanie nie znaleźli pogromcy, a ich dwie efektowne wygrane na wyjazdach mówią same za siebie. - Na razie jest perfekcyjnie, ale musimy pamiętać, że sezon jest bardzo długi. Z wyścigu na wyścig będzie coraz trudniej, ale na razie jest dobrze i cieszmy się z naszych wygranych - dodaje Amerykanin z tradycyjnym uśmiechem na twarzy. Popularny "Herbie" na częstochowskim owalu, który zna od podszewki czuł się w niedzielę, jak ryba w wodzie. 41-letni niezmordowany jeździec zza Oceanu zapisał na swoim koncie komplet punktów. - Jestem zadowolony ze swojego występu. Za każdym razem nie można przecież wygrywać. Nie jest łatwo w Ekstralidze. Jak do tej pory wszystko układa się i spisuje perfekcyjnie i musimy iść ta drogą - podkreśla Hancock.
Mimo zmiany barw klubowych Hancock jest w Częstochowie niezwykle cenioną i powszechnie lubianą postacią. Amerykanin jeszcze do niedawna stanowił o sile "Lwów" i był pionierem wielkich sukcesów częstochowskiego klubu. Nie dziw zatem, że na każdym kroku spotykają go w Częstochowie brawa i miłe słowa. - Zawsze, gdy tu jestem czuje się wspaniale. To dla mnie szczególne miejsce. Bardzo cenię prezesa Maślankę, który jest fantastycznym człowiekiem i zawsze traktował mnie bardzo dobrze. Złego słowa nie mogę powiedzieć także o kibicach, którzy wciąż mimo zmiany klubu bardzo ciepło mnie przyjmują i nigdy nie spotkałem się z jakimiś gwizdami, czy obelgami. To bardzo miłe. Tutejszy tor należy dodatkowo do moich ulubionych i jednych z najlepszych w Polsce - mówi Hancock, który po chwili dodaje z uśmiechem. - Pamiętajmy jednak, że wciąż startuję w Falubazie (śmiech - dop.red).
Greg Hancock (na czele) nadal imponuje swoją dyspozycją