Obie ekipy po pierwszej serii spotkań znalazły się na dwóch przeciwległych biegunach. Lwy skazywane na pożarcie pozostawiły po sobie znakomite wrażenie i były o krok od utarcia nosa leszczyńskiej Unii. Gorzowianie natomiast zawiedli na całej linii i ulegli na wyjeździe beniaminkowi z Rzeszowa 50:39. W niedzielę obie ekipy spotkają się na obiekcie im. Edwarda Jancarza i choć faworytem wydają się gospodarze, Włókniarza stać na nawiązanie równorzędnej walki. - Jedziemy do Gorzowa z takim samym nastawieniem, jak do każdego spotkania. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony - podkreśla menedżer Włókniarza, Jarosław Dymek - Nie można już przed spotkaniem składać broni. Przed meczem z Lesznem również byliśmy skazywani na pożarcie, a zaprezentowaliśmy się nieźle. Jedziemy walczyć o jak najlepszy wynik!
W porównaniu z meczem z Bykami skład częstochowskiej ekipy nie uległ żadnym zmianom. Dymek postawił na tych samych zawodników, a jedyną zmianą jest ustawienie par. - Zmiany są jedynie kosmetyczne. Myślę, że nie ma co skreślać zawodnika po jednym nieudanym meczu. W meczu z Unią zawiódł nieco Peter Karlsson, ale Szwed dobrze zna gorzowski tor i liczymy na niego. W zeszłym roku spisał się tam bardzo dobrze i potrafił stoczyć piękną walkę z Tomaszem Gollobem. Można powiedzieć, że ustawimy się trochę narodowościami. W pierwszej parze pojadą Szwedzi, potem bracia Łagutowie, a z juniorami startować będzie Rafał Szombierski - podkreśla menedżer częstochowskiej ekipy.
Działacze i kibice Włókniarza wielkie nadzieje w kontekście spotkania w Gorzowie wiążą ze wspomnianym wcześniej Peterem Karlssonem. "Okularnik" dwa lata temu bronił barw gorzowskiej ekipy, skąd przywędrował właśnie do Częstochowy. Tamtejszy tor nie powinien skrywać zatem przed nim żadnych tajemnic. Kilka lat temu w Gorzowie startował także Daniel Nermark. - To, że ktoś kiedyś jeździł w Gorzowie może być talko jego atutem, ale ja liczę na całą siódemkę. Niektórzy obawiają się o postawę braci Łagutów, ale ja jestem o nich spokojny. Jeździli na tamtejszym torze podczas eliminacji Drużynowego Pucharu Świata, zresztą przed chwilą rozmawialiśmy i wiedzą, czego się spodziewać. Myślę, że nie będzie dla nich żadnego zaskoczenia. Dodatkowo młodszemu z braci w parkingu towarzyszyć będzie jego menedżer i mentor, Andriej Korolew, który jest dla Artioma niezwykle ważną postacią. Obaj Rosjanie, to wojownicy i wierzę, że będzie dobrze - przekonuje Dymek.
Oba zespoły na inaugurację sezonu musiały uznać wyższość rywali. Porażka podopiecznych Czesława Czernickiego w Rzeszowie odbiła się jednak szerokim echem, a fala krytyki spadła w szczególności na Hansa Andersena. Cała pierwsza kolejka upłynęła zresztą pod znakiem niespodzianek. - Potwierdza się to, o czym mówiłem przed sezonem. Mówiło się, że dwa zespoły mam tu na myśli Częstochowę i Wrocław będą odstawać od rywali. Niektórzy mówili także, że dwa zespoły będą poza zasięgiem rywali. Liga zapowiada się jednak bardzo ciekawie i będzie sporo niespodzianek. Co do Stali, to bardzo dobry i ciekawy zespół z obecnym i byłym mistrzem świata, dwoma Duńczykami i Matejem Zagarem. Stać ich na wiele podobnie, jak wszystkie pozostałe zespoły - kończy Jarosław Dymek.
Jarosław Dymek póki co nie rotuje składem swojego zespołu